Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie dla psa kiełbasa...


A nie dla mnie dieta :) Dlaczego słowa "jestem na diecie", "odchudzam się" lub po prostu "dieta" działa na mnie jak płachta na byka? Dlaczego właśnie wtedy mam największą ochotę na słodkości i inne "zakazane" rzeczy :) Przechodząc do sedna rzeczy wczoraj byłam oficjalnie pierwszy dzień na diecie:) Co zjadłam? Całe mnóstwo pyszności :) Śniadanko według SB, grzecznie zjadłam jajecznicę z 3 białek i jednego żółtka oraz 3 rzodkiewek :) Później zjadłam coś podobnego do obwarzanka, ale był słodszy, bez dodatków i mniejszy od zwykłego :) Jeszcze przegryzłam to serkiem homo danone waniliowym:) Potem nadszedł czas na obiad, i tu zaserwowałam sobie gotowaną pierś z kurczaka (połowę) z pokrojonym pomidorkiem, sałatą lodową pokropioną cytrynką:) Później zjadłam 3 ciasteczka, pół talerza(małego) kiszonej kapusty, wieczorem jeszcze cappuccino i kromka z masłem i miodkiem :) To wszystko... Szczerze mówiąc dużo tego było:) W dodatku wypiłam 3 kubki zielonej herbaty i około 3 szklanek wody:) Dzisiejszy dzień rozpoczęłam od 3 średnich kromek chleba z masłem i moim ukochanym miodkiem oraz zielonej herbaty z cytrynką :) Co będzie dalej? Zobaczymy :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.