Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tym razem się uda!
4 marca 2009
Miało być tak pięknie... od poniedziałku dieta, trzymanie się zasad, zrzucenie zbędnych kilogramów i cm... Miało być ale nie było! W poniedziałek zjadłam pyszne śniadanie, wg diety SB a później poległam! Zjadłam 2 rogaliki (albo 3) roboty mamy Krzysia i kolo 3 kawałków andruta z masą taką z mleka skondensowanego, słodzonego i w dodatku czekoladowego! Porażka! Później obiad wg SB a więcej to już nie pamiętam :) Wczoraj zupełnie sobie odpuściłam. Jadłam ciastka z czekoladą i galaretką, biały chleb z tłustym żółtym serem szynką i majonezem, obiad SB a o 22 zachciało mi się jeść biały chleb ze smalcem, takim domowej roboty z boczkiem i skwarkami! Aż później w nocy to miałam nieciekawie... Tak strasznie mnie mdliło, że obawiałam się, że spędzę pół nocy w toalecie. Jednak byłam tak zmęczona, że o 00:30 wysłałam ukochanego do domu a sama poszłam spać! Ale od dzisiaj już koniec! Powiedziałam nie... Tak dłużej być nie może! Przecież jak nie ja mam się trzymać diety to kto inny? Dam radę! Śniadanko było wg SB a w zasadzie była to reszta obiadu z wczoraj i w sumie z przedwczoraj :) Teraz muszę zrobić listę zakupów, bo niestety w mojej lodówce nie ma zbyt wielu produktów, które mogłabym jeść w I fazie:) O kurcze właśnie sobie przypomniałam, że obiecałam zrobić obiad! Paluszki albo inaczej kopytka, jak kto woli! Jedno z moich ulubionych dań... Jak ja to wytrzymam??!! Dzisiaj idę na basenik z moim Luby. Trochę się odprężę, poruszam... Siedzenie w domu i bezsensowne szukanie pracy w mieście, w którym jej nie ma, powoli mnie dobija... Wczoraj nawet stwierdziłam, że mam stan pod depresyjny! Ale później wszystko się polepszyło :) Ok czas na mnie :) Idę do kuchni albo na zakupy :D Nieważne :) Buziaki!body {
background: #FFF;
}