Mężus był w trasie, tzn. jest. Złapała go kolka nerkowa, zablokowało nerke i teraz lezy w niemieckim szpitalu :( Strasznie się martwię, jest tak daleko. Ma EKUZ wiec jest ubezpieczony, nie wiem czy go dodatkowo nie podliczą, jutro dowiem sie czy zrobia mu jakis zabieg i czy wroci do domu, ciezarowka zaladowana stoi na parkingu, nie wiem co dalej. On ma dosc tej pracy, jest podlamany, ja tak samo... Co za ohydna niedziela..
Jeszcze okazało się, że babcia dostała drugiego udaru :(, odrazu zgarneli ją do szpitala.
Po prostu nie wyrobię psychicznie.
kamila19851
21 marca 2011, 06:05przykra sytuacja... zdrowia życzę i Mężowi i Babci
julka945
20 marca 2011, 23:26heeeej no, po kazdej burzy przyjdzie słonce.... wiem, ze sie martwisz ale wszystko sie dobrze skonczy - zobaczysz;) 3maj sie;)
desperatka116
20 marca 2011, 20:30Kochana widzę, że wiele negatywnych emocji dziś:( strasznie Ci współczuję, na pewno będzie wszystko dobrze... Pozdrawiam, trzymaj się tam:)
Niemamowy
20 marca 2011, 19:46Kiedyś moja babcia dostala udaru, a gdy z mamą jechalysmy do szpitala okazało się że tato miał wypadek w pracy i karetką wiozą go też do tego szpitala, Myślałyśmy że dostaniemy zawału...Tak że doskonale cię rozumię i bardzo współczuję. A jeśli chodzi o męża też się domyślam co możesz czuc. Mój partner jest kierowcą...prawda taka że nawet nie ma kiedy badan zrobic, bo jak jest w domu to na weekend...co dwa trzy tygodnie...Tak że no chyba trafilyśmy na siebie tu jak korcu maku. Trzymam kciuki z Twoje zszarpane nerwy. Ania