Cieszę się, że fotki moich posiłków, stają się dla Was inspiracją ;) Naprawdę bardzo mnie to cieszy.
Niestety w najbliższym czasie nie będę mogła dodawać zdjęć tego, co jadam z takim rozmachem jak ostatnio. Jak wiecie jestem w domu rodzinnym mojego R., nie będę sama przygotowywać obiadów, ale pozostałe posiłki postaram się jako tako zachowywać w takiej formie jak zawsze, chociaż pewnie i tak będzie im towarzyszyło małe urozmaicenie - jakoś nie czuję zbyt dużej swobody w cudzej kuchni ;) Tym bardziej, że Mama R. nie chodzi teraz do pracy ;)
Wczoraj byliśmy na chrzcinach i dzięki temu miałam mało zdrowe menu. Może trochę przesadzam, ale ja tak na co dzień nie jadam, więc wieczorem brzuch dał o sobie znać.
Co zjadłam? W domu standardowe śniadanie, rosół z makaronem i trochę bakalii. Popołudniu msza, a potem impreza. Zaczęło się kawką i tortem. Na stole były inne ciasta, ale pomyślałam, że skoro to chrzciny to wypada jednak zjeść ten tort. Niestety się strasznie zawiodłam.. bo był mało smaczny.
Z grzeczności zjadłam kawałek, R. porwał mi troszkę z tego kawałka, ale więcej już nie chciał. :) Potem wpadła sałatka owocowa, która była bardzo, bardzo dobra ;)
No i kolacja, która była sprawcą mojego złego samopoczucia.. Na stół wjechało mnóstwo sałatek i surówek, ziemniaki, frytki, golonka i dewolaje.
Jako, że nie jadłam tego dnia tylko zupę, postanowiłam zjeść mięso z surówkami i sałatkami. Wybrałam dewolaja, bo golonki nigdy nie jadłam i nie zachęcała mnie ona swoim wyglądem. Ów dewolaj był sporo za duży jak dla mnie, postanowiłam więc przekroić go na pół. Byłam mega zaskoczona tym, że gdy wbiłam z niego widelec ciurkiem wylewał się tłuszcz... Rozumiem, że panierka i te sprawy, ale ten dewolaj był chyba w środku nadziewany masłem.. Nie wiem czy takowe istnieją, ale nie było tam żadnego sera, ani nic innego. Była wielka dziura, z której wypłynął tłuszcz. R. śmiał się z mojej miny, którą zrobiłam, gdy to zobaczyłam :) Z tego wszystkiego odkroiłam 1/3 tego dewolaja i zjadłam go z surówkami i sałatkami.
W tym tygodniu przypada tłusty czwartek. Wiele Vitalijek bardzo przeżywa ten dzień, czego nie jestem w stanie za bardzo zrozumieć :)) W końcu taki czwartek jest tylko raz w roku ;)) Mama mojego R. piecze pyszne pączki i mam zamiar zjeść tego dnia w ramach jednego z posiłków 1 lub 2szt.
W przyszłym tygodniu zaczyna się post, może nie jestem jakoś specjalnie uduchowioną osobą, ale kwestie religijne są dla mnie w jakimś tam stopniu ważne. W tym roku mam zamiar ten okres przeżyć jakoś inaczej. Odmówienie sobie słodyczy i alkoholu nie jest już dla mnie takim problemem i wyzwaniem. Oczywiście w poście nie będę tego jeść w ogóle. Ale muszę pomyśleć nad inną formą podjęcia postu. Może ograniczenie neta? To by było coś! Pomyślę nad tym..
Przechodzę do moich małych postanowień na ten tydzień:
4-11.02.2013r. - XII tydzień
0 słodyczy (oprócz pączków w tłusty)
1 piwo lub wino w knajpie z kolegami mojego R. :)
0 słodkich jogurtów, serków, napojów i soków
małe kolacje
ŻADNEGO PODJADANIA
ćwiczeniowo:
300 brzuszków
200 wymachów nóg
20 pompek
30 przysiadów
50 ćw. na ręce
Wrzucam jeszcze fotki i idę się uczyć.
śniadania:
kasza jaglana, mleko, cynamon, gałka muszkatołowa, goździki, kakao, banan, żurawina suszona, ziarna słonecznika
chleb orkiszowy, serek wiejski, pomidor, ogórek, keczup, dżem wiśniowy
kolacja:
chleb orkiszowy, serek wiejski, szynka, ogórek, pomidor, keczup i marcheweczka
Co jecie w ramach obiadu, gdy spędzacie cały dzień poza domem?
Pytam, bo studiuje zaocznie i w weekendy nie jadam typowych obiadów, a zamiast tego robię sobie jakąś kanapkę i zjadam ją albo z jogurtem naturalnym albo z serkiem wiejskim. Zazwyczaj spędzam na uczelni czas od 8 do 18-19 i ta kanapka jest głównym posiłkiem, czyli obiadem. Oprócz niej rano zjadam typowe dla mnie śniadanie, na II śniadanie i podwieczorek zjadam jakieś owoce.
Bywało, że przygotowywałam sobie kaszę z warzywami na patelnię (ale na zimno to już nie to samo), gotowane kalafiory czy brokuły, różnego rodzaju sałatki, jajka na twardo.
Ale teraz, gdy jeżdżę na uczelnię z domu rodzinnego R., nie mam takiego pola manewru jak wcześniej ;)
Chodzi o obiad, który można spakować do torby i zjeść na uczelni.
Madeleine90
5 lutego 2013, 21:05ja na uczelnie zazwyczaj zabieram: musli+jogurt- najszybsze rozwiązanie a jeśli jest więcej czasu to: pudełko z warzywami (pomidorki koktajlowe, marchewka, seler) i do tego orzechy, sałatki (np. roszponka, ser, orzechy, pomidorki, papryka), czasami biorę po prostu obiad z dnia wcześniejszego czyli np. makaron z sosem, lub kaszę z warzywami :) niektóre osoby trochę się na mnie "krzywo" patrzą, że nie jem bułek jak wszyscy ale szczerze mało mnie to obchodzi:) jem to co lubię i to co sprawia, że czuje się dobrze:)
milunia0404
5 lutego 2013, 09:44Jak u Ciebie wszystko ślicznie i smaaakowicie wygląda :) Strasznie mi się podoba ;) Gratuluję wytrwałości i pomysłowości, pozdrawiam :)
kainova
4 lutego 2013, 22:07Dokładnie - nie dajmy się zwariowac :)
Nadiibeautylong
4 lutego 2013, 19:59http://vitalia.pl/index.php/mid/118/fid/1480/diety/odchudzanie/recipe_id/9741 proszę to jest przepis na tą zupę:) ale Twoje menu smaczneeeeee:) mniam
NavyBlue
4 lutego 2013, 19:07Ostatnio też pojadłam niezbyt zdrowo, dzięki obiadkom rodzinnym u babci narzeczonego... jeśli chodzi o obiad na wynos, polecam Ci zrobienie 2-3 naleśników na mące pełnoziarnistej/razowej, w środku np. z twarożkiem i owocami lub warzywami i plasterkiem szynki. Dobrze smakuje na zimno, ma wszystko, czego potrzebuje Twój organizm... :) buźka!
Whispers
4 lutego 2013, 15:37W całym sajgonie, nawałnicy myśli-zapomniałam dodać, że ja go bardzo też kocham i sobie cenie, tylko jestem człowiekiem, któremu bardzo ciężko okazać emocje, a już w ogóle mówić co czuje..
masterofmysoul
4 lutego 2013, 15:18Cieszę się że pomogłam, danie pyszne więc zrobić warto ;)
Karampuk
4 lutego 2013, 13:52ja tez mam w planach zjedzenie 1 lub dwóch paczków, mimo ze normalnie ich nie jem, ale w koncu to tłusty czwartek, nie dajmy się zwariowac
nitram03
4 lutego 2013, 11:33NA SZYBKO NA OBIAD ROBIĘ MAKARON I DO TEGO SOS Z POMIDORÓW Z PUSZKI I SZYNKA W KOSTKĘ DOPRAWIAM BAZYLIĄ OREGANO I ZIOŁAMI PROWANSALSKIMI,ALBO MOŻESZ ZROBIĆ GRZANKI Z JAJKIEM USMAŻONYCH NA ŁYŻCE OLIWY,POZDRAWIAM
koralina1987
4 lutego 2013, 11:17Mnie nawet nie chodzi o to czy owa osoba schudła czy nie, i ile, ale po co pisze cokolwiek o mojej twarzy skoro to nie ma nic wspólnego z odchudzaniem, każdy wygląda inaczej, jeden młodziej inny starzej, jeden ma siwe włosy w wieku nastu lat a ktoś ani jednej zmarszczki po 50tce...zreszta nie mam jak siebie do niej porównać bo zdjęcie dała tylko figury bez głowy (czyżby to coś znaczyło? hihi)
zumbowiczka
4 lutego 2013, 11:11o kurczę, ale pysznie to wszystko wygląda !! hmm, co do obiadu to zazwyczaj gotuję makaron razowy (na szybko) z warzywami na patelnię lub szpinakiem i fetą :D