Pod względem diety jest dobrze.
Wczorajszy egzamin nie poszedł mi najlepiej, ale myślę, że nie jestem odosobniona w swoich odczuciach. Facet najpierw mówi, że obowiązuje nas to, co przerobiliśmy na ćwiczeniach i wykładach, a później dowala zagadnienia z książki, której nawet nie miałam w rękach podczas nauki do tego egzaminu. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że ludzie byli oburzeni ;) I wygarnęliśmy mu, powiedział, że się zastanowi jak przejrzy nasze prace. Ciekawe co z tego wyniknie - nie chciałabym mieć pierwszej w życiu poprawki z tak nudnego i mało interesującego (mnie) przedmiotu. Dzisiaj zaczynam naukę na egzamin na drugi kierunek. Na 13 idę do pracy, więc wiele czasu nie mam.
Dzisiejsze śniadanie: pół szklanki wody, pół szklanki mleka (1,5%) i saszetka
Pyszne było i... najadłam się ;)
golebiowskanatalia
3 lutego 2011, 20:09oh, co do nauki Cie niestety nie zmotywuję- cały dzien robię wszystko żeby się NIE uczyc :D< jejeje> . Ale za to jestem pewna, że centymetry i waga dadzą Ci na prawdę nmiły prezent po 4 tych. Mnie cieszy każde pół cm co tydzień ;))!!
Karampuk
2 lutego 2011, 13:15oby facet jednak nie oblaj cię za to, trzymam kciuki
golebiowskanatalia
2 lutego 2011, 10:31Pracujesz i ciągniesz dwa kierunki? Podziwiam Cię. Na prawdę. Mi ledwo starcza sil na jeden. O pracy to już w ogole mowy nie ma. Jeśli wytrwałaś już tydzień bez slodyczy, to na prawdę wkrótce o nich zapomnisz! :) Serio, serio :). A ja trzymam za Ciebie kciuki!