Wczoraj pozwoliłam sobie na dużo, na o wiele za dużo. Ale było to zaplanowane, powiedziałam "dzisiaj sobie pozwalam". No i stało się.
Dzisiaj mam nadzieję wracam na dobre tory, bo weekend u Chłopaka też był mało dietkowy - ale jak jestem u kogoś to nie wybrzydzam. W sobotę byliśmy w meksykańskiej restauracji na obiedzie, wieczorem na imprezie urodzinowej. Waga dzisiaj pokazała 63kg, a więc bez zmian. Z jednej strony fajnie, że nie idzie w górę, ale mogłaby trochę zlecieć. Pocieszam się tym, że dostałam okres i może ważę jednak chociaż z 1kg mniej.
Na uczelni młyn, wczoraj oddałam całą pracę. We wtorek pani promotor zadecyduje kto broni się w czerwcu, a kto we wrześniu. Obym znalazła się w tej pierwszej grupie. Trochę się tym stresuję, no ale cóż.. teraz zabieram się do sprzątania, bo jutro przyjeżdża mój R. na weekend ;)
paskudztwoo
2 czerwca 2010, 15:52dasz rade i waga na pewno po @ zleci, powodzenia
ilonaiwona
2 czerwca 2010, 10:29Skoro sobie na to pozwoliłaś i dzisiaj już wracasz na właściwy tor to nic się złego nie stało :)) Trzeba tylko to teraz spalic . POWODZENIA :) , miłego weekendu.