Wtorek, 17.03.2015
Zamiast pracować poniosło mnie na Vitalię i przepadłam. Może i dobrze, bo na chwilę oderwę myśli od tego, co mnie trapi. Poczytałam Wasze pamiętniki, a teraz coś napiszę.
Koniecznie muszę podzielić się z Wami moimi przeżyciami z ostatnich dni. Wydaje się, że nic nas nie może w życiu zaskoczyć, a jednak...
Pod koniec roku mama Jurka trochę źle się poczuła. Zwykłe czynności sprawiały, że dość szybko się męczyła. Za naszą radą wybrała się do lekarza rodzinnego po poradę. Rutynowe badania pokazały, że z sercem jest coś nie tak. Skierowanie do kardiologa, do Rzeszowa to następny etap diagnostyki i wyrok: Pani zastawka wystarczy może na 2 m-ce. Nie wyobrażacie sobie jak moja teściowa to przyjęła. Wprawdzie ma już 79 lat, ale to bardzo sprawna i światła osoba. Nerwy i strach, że już zbliża się ten koniec, o którym niby wiemy, ale oddalamy od siebie na bliżej nieokreślony czas, spowodowały niebezpieczne skoki ciśnienia. Na wpół żywa wróciła do domu. Musiała przetrawić decyzję o poważnej operacji na otwartym sercu. Ale to nie koniec niespodzianek. Należało jeszcze wykonać koronarografię - cewnikowanie tętnic wieńcowych i określić, czy aby podczas wymiany zastawki nie będzie konieczności wykonania bajpasów. Na badanie trzeba było poczekać ok. 1 m-ca. To mega błyskawiczny termin, gdzieś tam wydeptany. W ubiegły czwartek wykonano zabieg, ale niestety bez powodzenia. Okazało się, że tętnice są tak mocno niedrożne, że bajpasy to konieczność. A więc do zastawki doszły jeszcze bajpasy. W piątek i sobotę szpital zajął się poszukiwaniem kliniki, która mogłaby w trybie pilnym wykonać taką operację. W niedzielę o godz. 8.00 rano moja teściowa karetką pogotowia pojechała do Kliniki kardiochirurgicznej do Krakowa. Następnego dnia o 7 rano miała rozpocząć się operacja. Przedtem teściowa dostała żel antybakteryjny, którym miała się umyć. W łazience przewróciła się i zamiast na stół, trafiła na tomograf. Dzisiaj, właśnie teraz jest na sali operacyjnej, a my w Sanoku czekamy na jej koniec. Nie możemy mamy odwiedzać do niedzieli. Pobyt na OIOM-ie to uniemożliwia. Dopiero, kiedy trafi na salę pooperacyjną odwiedziny będą możliwe. Jurek siedzi jak na szpilkach i czeka na wieści z Krakowa. Rano chciał jechać do mamy, ale to bez sensu. Zachęciłam go, żeby zadzwonił do Kliniki i dopytał o szczegóły. Przyjechać oczywiście może, ale i tak z mamą się nie spotka. Tyle tylko, że posiedzi na korytarzu.
Wielki szok i wielkie zdziwienie. Po pierwsze, że normalnie funkcjonująca osoba z dnia na dzień dowiaduje się, że jej stan zdrowia jest bardzo poważny. Po drugie: bez załatwiania, bez łapówek, bez znajomości, tylko i wyłącznie po interwencji szpitala moja teściowa w dwa dni ma załatwioną klinikę i poddana jest operacji.
Pozostajemy w nadziei, że wszystko dobrze się skończy. Wczoraj niepotrzebnie obejrzałam film z operacją na otwartym sercu. Jestem przerażona. Nie mogłam spać i już o 4.40 wyszłam na kijki, żeby odreagować. Mało mi było, więc do pracy poszłam na piechotę. Przeszłam prawie 12 km i wciąż czuję duże napięcie. Staram się tego nie pokazywać Jurkowi, bo nie chcę mu dodatkowo dokładać. Nie potrafię sobie nawet wyobrażać, co on przeżywa. Czekamy na wieści z Krakowa. Na dobre wieści.
Kochane Kobiety, dużo zdrowia Wam wszystkim życzę :)
mirka65
27 marca 2015, 21:19To już 10dni po operacji mam nadzieję że jest dobrze , pozdrawiam
Grubaska.Aneta
18 marca 2015, 21:35O rany starsze to wszystko. Że człowiek tak w jednej chwili dowiaduje się jak to z nim źle. Ale wierzę że będą dobre wieści !
marii1955
18 marca 2015, 00:04Niesamowita historia , ale też i szybka reakcja szpitala - co cieszy ... Zapewne już wszystko wiecie i mam nadzieję , że dostaliście dobre wieści ... Nasze życie jest bardzo kruche - szanujmy swoje zdrowie ... Ściskam Bożenko i przytulam kochana :)
bozenka1604
18 marca 2015, 08:15Kochana Marii, mama wciąż pod respiratorem, ale lekarz mówi, ze tak ma być. Jest w śpiączce i dzisiaj o 11.00 mamy dowiedzieć się kiedy będzie wybudzana, jesteśmy pełni nadziei, ze wszystko dobrze się skończy :)
aniulka1971
17 marca 2015, 17:30Trzymam kciuki za teściową i życzę zdrowia:)
bozenka1604
18 marca 2015, 08:16Dziękuję bardzo :)
czarodziejka10
17 marca 2015, 14:02Trzymam kciuki bardzo mocno !
bozenka1604
18 marca 2015, 08:16Dzięki, kochana :)
moderno
17 marca 2015, 12:36Bożenko , to dobrze , że wiemy o tym , że na świecie są dobrzy ludzie. Trzymam mocno kciuki za mamę Jurka i mam nadzieję , że wróci do pełni sił. Przytulam mocno. Pa
bozenka1604
18 marca 2015, 08:17Dziękuje Iwonko, kochana jesteś :)