Czwartek, 24.04.2014
Dzień ważenia. Spodziewałam się kolejnego rozwodu, a wyszło jak wyszło :(
Pisałam już wcześniej, że święta spędziłam bardzo aktywnie i bardzo grzecznie (nie przekroczyłam dozwolonych 1000 kcal dziennie). Moja waga od kilku tygodni znowu stoi. Postanowiłam, że przez święta rozruszam swoje oporne ciało i zanotuję przynajmniej jakiś maleńki spadek.
W niedzielę wielkanocną już o 5 rano wykonałam godzinny trening na rowerze stacjonarnym, na umiarkowanym obciążeniu. Po świątecznym śniadaniu wybrałam się na kijki i przemaszerowałam prawie 14 km. Lubię się zmęczyć, ale tym razem trochę przesadziłam.
Poniedziałkowy poranek do przyjemnych nie należał. Czułam się bardzo dziwnie, po raz pierwszy od kilku miesięcy miałam spuchnięte dłonie i stopy. Biodra bolały, obtarta noga piekła, a waga pokazała 1 kg więcej. Zamiast trochę pomyśleć i zastanowić się jaki jest powód mojego samopoczucia, wlazłam na rower i przejechałam ponad 32 km. I co się stało ? We wtorek kolejny kilogram na plusie i bolący zadek . Głupia jestem i tyle .
Sugestie Marii1955 i Norgusi spowodowały, że zaczęłam buszować w internecie i szukać przyczyny mojego stanu, no bo niby wszystko wiemy, a przychodzi dzień, że zgłupiejemy do reszty. I okazało się, że dziewczyny miały rację. Zmęczone mięśnie zatrzymały wodę i tyle. Musiałam zrezygnować z porannych treningów na jakiś czas. Dzisiaj siedzę przed komputerem od 5 rano. Nie ćwiczę już 3 dzień, jak to mam w zwyczaju. We wtorek nie miałam problemu z wyborem ćwiczyć czy nie, bo byłam tak strasznie obolała, że zwyczajnie nie dałam rady, ale już we środę i dzisiaj spokojnie mogłabym pofikać. Dopiero jutro wracam do ćwiczeń :) Tak postanowiłam :)
Pozbyć się wody z organizmu nie było łatwo. Woda z cytryną, herbata z pokrzywy - na okrągło... i nic. Wczoraj masaż drewnianą szczotką, a potem bańką chińską - obydwa poprawiają pracę układu limfatycznego i dzisiaj całkowicie wróciłam do żywych. Waga taka sama, jak przed świętami. A miało być tak pięknie :( Reasumując dochodzę do wniosku, że każda przesada jest gorsza od.... faszyzmu ? Ponoć.
Asiula.m1982
25 kwietnia 2014, 09:49Dziękuje Ci kochana moja za te Twoje miłe komentarze i wsparcie :* Masz rację takie rozłąki w związku i tyle przeżyć tylko nas do siebie zbliżyły. Co do Ciebie to prawda czasami trzeba sobie odpuścić, odpocząć - po prostu słuchać swojego organizmu. Ja sama czasami jak się zmuszę do ćwiczeń mimo że nie mam na nie siły to strasznie się męczę. Więc teraz po prostu odpuszczam.
Norgusia
24 kwietnia 2014, 22:34Bożenko najważniejszy jest umiar! we wszystkim...jak jeszcze poczytasz do znajdziesz, ze w tygodniu powinny być minimum dwa dni wolne od ćwiczeń na regeneracje....a jeśli chodzi o ilość kalorii to tez wydaje mi się, ze organizm się buntuje i wszystko zatrzymuje, bo tych kalorii trochę malutko a do tego taki wysiłek... może ułóż sobie dietkę tak ze w dni kiedy ćwiczysz trochę więcej kalorii a wtedy kiedy masz regeneracje mniej! a nasz organizm jest taki mądry, ze jak kalorii za mało to wszystko ustaje...zwalnia się metabolizm miedzy innymi! Trzymaj się cieplutko!
bozenka1604
25 kwietnia 2014, 05:29Dietę ustawia mi dietetyczka i według mnie jest ok. Nie chodzę głodna, mam dużo energii, bardzo dobrze się czuję. Już wiele razy się odchudzałam, różnymi metodami. Przez ostatnie 10 lat chyba bez przerwy. Doskonale wiem, że po spadkach są zastoje, które trzeba przeczekać. Ale widzisz, czasami człowiek zdurnieje do reszty i ma za swoje. Powinnam postukać sobie w łepek :)
dede65
24 kwietnia 2014, 21:32ten odpoczynek na pewno dobrze Ci zrobi, oprzytomniej kochana , ćwiczenia o 5-ej rano????? Buziaki ;))
bozenka1604
24 kwietnia 2014, 21:46Nie wiem co się ze mną stało, ale od jakiegoś czasu wcześniej chodzę spać i już o 5 rano jestem wypoczęta i wstaję. Uwielbiam swoje poranki, gdy cały dom jeszcze śpi. Jest tak cichutko :) Jutro wracam do ćwiczeń, nie mogę się doczekać :) I wiadomość z ostatniej chwili - znowu sikam, duuuużo.....:) Pysiam :)
Karampuk
24 kwietnia 2014, 20:42a moze jednak za mało jesz
marii1955
24 kwietnia 2014, 11:35A jednak ... masz rację nadgorliwość nie popłaca . Moje bańki chińskie też czekają na ewentualną pracę nimi , przypomniałaś mi o nich :) Suma -sumarum zastosowałaś metody , które Ci pomogły i chwała im za to :) Dobrze , że jesteś taka rezolutna i nie czekałaś , aż samo przejdzie . Pięknego, udanego dnia :)))
dede65
24 kwietnia 2014, 10:09A U MNIE 0,5 KG DO PRZODU i raczej nie z powodu zmęczenia mięśni...., owszem nie obżerałam się ale cos tam pomiędzy posiłkami wpadło ;((( Masaż bańką chińską- sama wykonywałaś???
bozenka1604
24 kwietnia 2014, 10:45Tak, kupiłam w aptece komplet baniek, ale używam tylko jednej. Wcześniej byłam u masażysty i podpatrzyłam jak to robi :) Prosty zabieg. Njapierw smarujesz się oliwką antycelulitową do masażu, zasysasz bańkę i ciągniesz w górę. Za mocno zassana może zrobić siniaki i spowodować lekki ból, ale co mi tam. Po kilku razach można się przyzwyczaić. Masaż bańką poprawia przepływ limfy, ale też jest doskonały w zwalczaniu celulitu. Polecam :)
Grubaska.Aneta
24 kwietnia 2014, 09:32Ja na zastoje wagowe mam taki sposób, ważenie tylko co jakiś czas, co by się nie wkurzać ewentualnymi wzrostami, oraz psychiczne nastawienie że w razie wzrostu bezpodstawnego tłumaczyć sobie w główce że takie sytuacje są wpisane w dietę
bozenka1604
24 kwietnia 2014, 09:58Kochanie moje, ja to wszystko wiem, bo już nie raz się odchudzałam, ale czasem tracę rozum. Blondynka czy blondynizm?
andzia655
24 kwietnia 2014, 08:27U mnie jutro tak pięknie nie będzie :-)))) Ale za grzechy się płaci:-))) Ciebie kochana Bożenko można podziwiać, podziwiać i podziwiać !!!! Skąd Ty bierzesz tyle siły???? Mam pytanko... może jutro wybierzemy się na koncert córki Marianny w hotelu Bona o 19,30 ????
bozenka1604
24 kwietnia 2014, 08:30Witaj Aniu, a gdzie Ty się podziewałaś tyle czasu? Myślę, że jutro nic mi nie wyskoczy i wyjście będzie możliwe. Jurcyś też chce iść. Zabieramy go?
andzia655
24 kwietnia 2014, 08:32Jak będzie grzeczny !!!
bozenka1604
24 kwietnia 2014, 08:33On zawsze jest grzeczny :)
mikusia1971
24 kwietnia 2014, 06:55To biedna byłaś Bożenko, współczuję....u mnie też miał być ładny spadek a jest nadbagaż ( : miłego dnia chudzinko *