Czwartek, 20.03.2014
Kryzys zażegnany. Piątka i ósemka, dotychczasowe partnerki doszły w końcu do porozumienia i podjęły wspólną decyzję o rozstaniu. Nareszcie, bo wydawało się, że ten niezbyt udany, wręcz toksyczny związek będzie trwać w nieskończoność. Oczywiście niestała w uczuciach piątka szybciutko pocieszyła się i związała z siódemką. Zdaje się, że nie na długo i niebawem znów zatęskni za zmianami.
Tak, moje drogie - po kilku tygodniach zastoju i minimalnych spadkach znowu się rozkręcam. Dzisiaj przemiłe zaskoczenie i ubytek wagi 0.8 kg Od teraz ważę 57.6 kg
Prawdę mówiąc już wczoraj czułam, że z wagą coś się dzieje. Próbowałam rano założyć spodnie, które jeszcze dwa tygodnie temu nosiłam i w efekcie moja poranna przymiarka skończyła się wizytą u krawcowej. Trzeba dopasować odzież. W nowe ciuchy na razie nie inwestuję, bo to nie ma sensu. Niedawno, w nagrodę za wytrwałość, kupiłam kapitalne, seksowne czarne spodnie z ekoskóry. Kurcze, drogie były, ale nie mogłam się oprzeć. Teraz leżą u krawcowej, a ja mam nadzieję, że poprawki wyjdą ok. Śmiał się Jurek - A nie mówiłem Ci, że każda dieta jest droga?
Znudzona oczekiwaniem na kolejne efekty od poniedziałku wprowadziłam do swojego planu treningowego ćwiczenia interwałowe na rowerze stacjonarnym. Pomyślałam, że skoro ćwiczę regularnie już od 2.5 miesiąca to dam radę wykonać taki trening. Przezornie wybrałam jednak umiarkowany program treningowy. Jurek zasiadł obok mnie ze stoperem w ręce. Pomagał mi odmierzać czas. 180 sekund rozgrzewki w tempie 5 km na godzinę. Śmiałam się z takiego tempa. Potem 60 sekund jazdy na maksa (wyjaśnienie trenera: jedziesz tak, jakbyś uciekała przed mordercą) - oj, już nie było mi do śmiechu, prawie wypluwałam płuca. Licznik roweru pokazywał 17 km na godzinę. Kolejny etap to 75 sekund jazdy w początkowym tempie. Próbowałam uspokoić oddech, nie wspomnę co działo się z moim sercem. Przede mną jeszcze 7 powtórzeń 60/75 - czy dam radę? kołatały się myśli w głowie. Po 4 powtórzeniu mięśnie rozgrzały się i było troszeczkę łatwiej. Dobrnęłam do końca. Po 8 powtórzeniach jeszcze 3 minuty spokojnej jazdy. Dałam radę ! Zlana potem jak nigdy dotąd ledwo dotarłam do kanapy i padłam jak balonik bez powietrza. O rany, co to za trening ! Czytając o nim myślałam, że to pikuś. We środę wykonałam drugi trening. Zniosłam go zdecydowanie lepiej i na pewno na tym nie poprzestanę. Podoba mi się taki wysiłek coraz bardziej. A może właśnie dzięki tym dwóm treningom doszło u mnie do rozwodu ?
Muszę kupić pulsometr. Treningi interwałowe to przede wszystkim kontrola pulsu. Dla zainteresowanych podaję link, pod którym można poczytać na czym polegają treningi interwałowe i jakie uzyskuje się efekty.
http://www.rower.pro/trening-interwalowy-na-rowerz...
Drogie Panie czekam na Wasze efekty.
Pięknego dnia życzę.
Niech zaświeci dla Was słoneczko
Nieznajoma52
22 marca 2014, 09:04Gratuluje takiego rozwodu. No ja tak intensywnie nie zamierzam ćwiczyć, ale ćwiczyć i maszerować tak.
bajeczka675
20 marca 2014, 23:21Już się wystraszyłam jaki rozwód, czyj a ty tak zabawnie opisałaś swój rozwód z 8. Świetnie to opisałaś, masz talent do pisania. Gratuluję spadku, wiem co to znaczy po zastoju. Wstaw zdjęcia jak teraz wyglądasz. Dziękuję Ci bardzo za wsparcie, miło wiedzieć, że ktoś jest ze mną i wierzy we mnie. Jeszcze raz dziękuję.
Karampuk
20 marca 2014, 20:23a mnie by sie nie chciało,
dede65
20 marca 2014, 09:17Brawo za błyskotliwy tytuł wpisu!!!! Gratulacje z okazji rozwodu(nie sądziłam ,że kiedys z tej okazji będę składac gartulacje), buziaki ;)))))))
andzia655
20 marca 2014, 07:42Bożenko życzę Ci kolejnego rozwodu i to w najbliższym czasie, bo szczerze na to zasługujesz.