Sobota, 01.03.2014
Za mną kilka pracowitych dni. Nadrobiłam zaległości w pracy i jestem z siebie bardzo zadowolona. Świetnie się czuję, nie opuszcza mnie dobry, wiosenny nastrój. W piątek po pracy pobiegłam do mamy, by pomóc jej w przygotowaniu imieninowego obiadu na niedzielę. Rozpiera mnie energia. Zrobiłam pyszny schab faszerowany szpinakiem i suszonymi pomidorami. Mam nadzieję, że będzie gościom smakował. Znowu lubię gotować :)
Mój tata obdarował mnie wyjątkowym komplementem mówiąc: Córka, Ty już wyglądasz jak anorektyczka, taka jesteś chudziutka. A co będzie za 5 kilogramów? Kochany człowiek.
Dzisiaj wstałam jak zwykle o 5.30. W pracy byłam już o 7.00. Uczciwie i chętnie popracowałam do 13.00. Potem lekki obiadek i pierwsza w tym sezonie przygoda z kijkami. Piękna, słoneczna pogoda zachęcała do wyjścia z domu. Oj, rozpieszcza nas tegoroczna aura.
80 minut szybkiego marszu pozwoliło spalić 460 kcal. I mimo, że od dwóch miesięcy regularnie ćwiczę moje nogi wyraźnie czują wysiłek. Jutro będzie lepiej :)
I jeszcze jedno - mój mąż zadeklarował, że od poniedziałku przyłącza się do odchudzania. No tak, w maju leci na swoje coroczne wakacje więc musi facet wyglądać :) Zimą jego brzuszek trochę się zaokrąglił i chyba przeszkadza. Podoba mi się, że dba o siebie.
Pięknej niedzieli, dobrego nastroju i dużo słonka życzę Wam wszystkim kochane dziewczyny :)
rozanaa
2 marca 2014, 12:54Zarażasz pozytywną energią:), Fajnie, że mąż dołączył do Twojego planu odżywiania, zawsze to łatwiej wspierać się nawzajem:)
Karampuk
1 marca 2014, 21:28fajnie ze miło spedziłas czas, buziam