Czwartek, 30.01.2014
Trochę zaniedbałam pamiętnik. Nie pisałam przez kilka dni, bo wiele się wokół mnie dzieje. Córka urządza nową kuchnię, musiałam pomóc jej w wyborze mebli i sprzętu pod zabudowę. Tyle tego na rynku, że trudno tak od razu wybrać. Bieganie po sklepach, odwiedzanie producentów mebli pochłania dużo czasu.
Jak zwykle byłam grzeczna i pomimo nadmiaru obowiązków wszystko odbywało sie według zaleceń dietetyczki. Posiłki według planu, dwa razy dziennie treningi i spadek wagi w kolejnym tygodniu o 1.10 kg. Od 3 stycznia 2014 schudłam 4.60 kg i uważam, że nie jest źle. Weteranka w odchudzaniu i niesprzyjający wiek do szybkiego zrzucania wagi, a mimo to efekty są. Bo jak mówi mądre przysłowie "Złej baletnicy przeszkadza i rąbek przy spódnicy". No widać, że dobra ze mnie baletnica, odziana w bardzo wygodną spódnicę. Ale zawiało narcyzmem, ho, ho.
Wiem, że niedługo mój organizm ogłosi strajk i efekty nie będą już takie zadowalające jak obecnie. Waga zwolni, a może nawet stanie na jakiś czas. Jestem na taką okoliczność psychicznie przygotowana, bo już nie raz w życiu przerabiałam takie sytuacje. Trzeba robić swoje, przeczekać bunt ciałka, a potem tylko "z górki".
Czwarty dzień cierpię katusze z powodu potwornego zimna. Piję więcej ciepłych herbat, a trochę mniej wody. To zimno to z pewnością efekt uboczny odchudzania. A jeszcze ta aura za oknem, brrrrr. Wieczorkiem trening na rowerku skutecznie mnie rozgrzewa. Potem gorący prysznic i przez chwilę jest dobrze. Zdarza mi się, że zimno budzi mnie w nocy.
Od poniedziałku poranki spędzam z Ewą Chodakowską. Lucy do 3 lutego jest na urlopie (płyta w szufladzie). Pisałam już wcześniej, że co tydzień zmieniam zestaw ćwiczeń, żeby nie popaść w nudę i rutynę. Nie każdy zestaw ćwiczeń uruchamia pracę wszystkich mięśni, dlatego warto coś od czasu do czasu zmienić :)
ANTAGA2014
31 stycznia 2014, 10:34Nieustajaco podziwiam Cię za posiadaną energię. Kiedy zaczęłam czytać Twój wpis, myślałam, że te meble przeniesiesz na własnych barkach :) :) Spróbuj dodawać do potraw ostre przyprawy. Mnie trochę to pomaga przy wewnętrznym "chłodziku". Pozdrawiam.