Taka sobie refleksja i przestroga.
Przychodzi czas, że zwalnia metabolizm, a my powoli zamieniamy się w kluseczki. Kupujemy coraz większe ubrania, stajemy się bardziej ociążałe, sapiemy przy wchodzeniu na piętro. Początkowo nie zauważamy zmian, uważając, że to producenci odzieży zaniżają rozmiarówkę.
Kiedy przychodzi opamiętanie rzucamy się na odchudzanie. Pierwsze dobre efekty rozgrzeszają nas i wydaje się, że już można wrócić do swojego dotychczasowego życia. I zaczyna się efekt jojo. Do zrzuconych kilogramów dokładamy jaszcze kilka i tak w kółko. Kilka podejść i mamy na grzbiecie o wiele więcej niż przed pierwszym odchudzaniem. Obciążamy stawy i kręgosłup, narażamy się na cukrzycę i choroby serca i w końcu doprowadzamy do stanu, w którym wyglądamy jak sumo. Poniższe zdjęcie umieszczam ku przestrodze tych Vitalijek, które jeszcze nie znalazły w sobie motywacji, a odchudzanie idzie im opornie.
Kiedyś robiłam eksperyment. Włożyłam na plecy 15 kg worek z ogórkami (miał imitować moją nadwagę) i próbowałam wyjść na 3 piętro. Wyszłam, ale myślałam, że umrę z wysiłku. A ile z nas taki worek nosi na codzień? Mój został sporo odchudzony, zrzuciłam 14 kg. Kiedy zaczęłam na powrót tyć wróciłam na portal Vitalii z wagą 65.5 kg i postanowieniem, że tym razem robię to po raz ostatni i na zawsze. Zmieniam swoje przyzwyczajenia, uczę się zdrowo odżywiać, więcej się ruszam. Jednym słowem sprzątam swoje życie. Tym razem skutecznie.
NikaNaDiecie
25 stycznia 2014, 14:45Jak schudnę swoje 15 kg. (na początek) również zrobię taki test :) Teraz też chcę schudnąć po raz ostatni i koniec z moją oponą na brzuchu i na plecach wałeczkami ..... Też wydrukuję sobie takie zdjęcie i powieszę na lodówce :)
freshness
24 stycznia 2014, 23:29chyba wydrukuję to zdjęcie i powieszę na tablicy w kuchni jakby mnie czasem korciło zjeść coś nieodpowiedniego hehehe ;)
ANTAGA2014
24 stycznia 2014, 23:21Mnie oświeciło, kiedy niosłam mojego 7 kg psa. Po kilku metrach ciążył jakby ważył tonę. Kiedy stawiałam go na ziemi, zdałam sobie sprawę, że ja mam do zrzucenia całego mojego psa+3kg. Tylko, że różnica polega na tym, że to 7kg jest "ciężarem słodkim", a moje 10kg -koszmarnym. I wtedy zaczęłam kolejną batalię, ale teraz już z ćwiczeniami, a nie tylko ze spadkiem wagi. U mnie do sprzątania daleko, ale powiedzmy, że jestem na etapie "przygotowania" do porządków :)
Cocunia13
24 stycznia 2014, 19:43Ja jak przytyje...to nigdy za kare nie kupuje wiekszych ubran...to jest kara i chodze tylko w paru ktore mam wieksze....to mnie szybko mobilizuje zeby wrocic do normalnej wagi;) Gdybym zaczela kupowac wieksze to nie wim czy znalazlabym motywacje;)) To jest moj sposob na gobienie tego co nadrobilam;) Pozdrowionka i spokojnej nocy;))