Uff, już po weekendzie. Z jednej strony mógłby trwać ciągle, tyle przyjemności można mieć bo pogoda boska. Z drugiej strony siedzenie w domu sprzyja podjadaniu. Dzisiaj miałam kryzys około 13-tej. Zjadłabym konia z kopytami. Poprzestałam na sporej gruszce i 4 orzeszkach. Nasypałam sobie pół filiżanki ale po tych kilku uznałam że dosyć. SUKCES. Obiadek o 15 tej przepisowy, do kawki poobiedniej miałam tylko mleko i 1 daktyla. I wystarczyło! HURA!
Sportowo genialnie, jak tak dalej pójdzie to zostanę długodystansowcem. Rano kijki z koleżanką w przyzwoitym tempie ok. 12 km. Do tego słońce i ploteczki. Było fajnie i z korzyścią dla formy. Wieczorem już solo - przebieżka zwykłą trasą ok. 7 km.
Było dużo tlenu w powietrzu i biegło się lekko. Oczywiście dla mnie lekko, bo odgłos biegania był jak od STADA SŁONI. Ja nie wiem dlaczego faceci umieją biegać cichutko, a babeczki nie. Ale ja to w ogóle jestem poza konkurencją. Pewnie jakbym miała takie BMI jak ci chudzielce to też by było ciszej....
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Sagitarius
27 lutego 2014, 20:01MwM = marszruta w marcu. To taki plan, biorąc Ciebie i Karampuk za wzorzec w usportawianiu się terenowym. Pozdrawiam.
Sagitarius
27 lutego 2014, 20:01MwM = marszruta w marcu. To taki plan, biorąc Ciebie i Karampuk za wzorzec w usportawianiu się terenowym. Pozdrawiam.
majka1507
27 lutego 2014, 19:48Ja zawsze mówię powolutku małymi kroczkami!
Mastiko
27 lutego 2014, 10:26Gdyby trzy lata temu ktoś mi powiedział ,że będę biegała, wyśmiałabym go. Nienawidziłam biegać, nie umiałam i zawsze mówiłam, że nie mam tych połączeń w mózgu odpowiedzialnych za bieganie. Wierz mi, byłam ostatnia z nadających się do biegania, ale lubiłam ćwiczyć, kijki, spinning, pływanie, aerobik. Trzy lata temu córka zmusiła mnie do biegania na boisku. Przebiegłam jedno okrążenie i myślałam, że umrę. Codziennie modliłam się żeby padał deszcz. Po miesiącu mordęgi poczułam jakby cień przyjemności, zaczęłyśmy biegać w lesie. Trochę marszobiegów, trochę biegów. Potem córka przestała biegać, ale zaczęła młodsza córka, więc znowu miałam towarzystwo. Teraz biegam z nimi na zmianę, a jak nikt nie chce to mąż jedzie rowerem. Przygotowuję się do Biegu na rzecz Ziemi w Uniejowie – 17 km. To już mój trzeci bieg.
Mastiko
26 lutego 2014, 21:52U mnie odwrotnie, łatwiej mi utrzymać dietę w dni wolne wtedy lepiej wszystko zaplanuję. Od jakiego czasu biegasz?
Mastiko
26 lutego 2014, 21:52U mnie odwrotnie, łatwiej mi utrzymać dietę w dni wolne wtedy lepiej wszystko zaplanuję. Od jakiego czasu biegasz?
Aguilerra
23 lutego 2014, 22:00Pięknie spedzona niedziela:) ja też mialam ochote na spacer, ale tego Mojego, to sie nie dalo wyciagnac :/