... a ja chudnę. Naprawdę jest mnie mniej z dnia na dzień i ja to czuję i widzę, a to jest najważniejsze. Nie jest mi potrzebna do szczęścia waga, nie odczauwam chęci współpracy, skoro świetnie sobie radzę. :)
Jutro rano ruszam na pierwszą spowiedź ślubną, potem idę z Krzysiem oglądać obrączki. Wtedy pomóc kumpeli w kupnoe roweru-zaraziłam koleżankę z pracy miłością do sportu . :) Jestem z tego dumna, a ona mi dziękuje.
Został miesiąc do przymiarki. Także spinam poślady!
W przyszłym tygodniu czeka mnie kilka imprez sportowych w gronie znajomych, i fajnie! :)
fokaloka
10 maja 2014, 12:54No to super, że chudniesz! :)