Hej, dzisiaj wstałam rankiem, wypełniłam PIT, zaniosłam na pocztę (chciałam elektronicznie, ale były jakieś komplikacje), zjadłam śniadanie, troszkę ogarnęłam wokół siebie i wyruszyłam w trasę rowerową, zrobiłam prawie 48 km w niecałe 3 godziny. Nóg to prawie nie czuję, dałam sobie nieźle w kość... A raczej w tłuszcz!
Z rana dostałam niezbyt przyjemny telefon z pracy (obecnie jestem na urlopie), że nie przedłużają mi umowy, w związku z tym gdzieś musiały te emocje się ulotnić padło na pedałowanie. Na początku była złość i popłynęły łzy, ale teraz ze mnie uszło i szczerze czuję ulgę. :) Trzeba być twardym jak chleb z Biedronki! Jedyny minus zwolnienia - super kumpele w pracy no i.... jedna wypłata mniej przed ślubem, a teraz akurat kasa by się przydała... ale bez tego przeżyjemy!
Wstawiłam do piekarnika udka z kurczaka, do tego będą młode gotowane ziemniaki i brokuł. Za półtora godzinki pysznie będziemy się zajadać z moim przyszłym mężem.
Wieczorem idziemy na mszę, a następnie do księdza spisać ten protokół przedślubny. :) No i tyle! :-)
virginia87
30 kwietnia 2014, 01:28i Ty bez pracy? już chyba 4 vitalijak przez ostatni tydz :( i jak tam po protokole? bardzo nurtował Was ksiądz pytaniami? bo nasz to sobie sam czytał i sam odpowiadał :P
paulinkaa19881
29 kwietnia 2014, 20:04ile????????????/48km!!!! masakra!!! fakt po takiej wiadomości trzeba się wyzyc! spoko szybko pewnie znajdziesz nowa prace! :)
OnceAgain
29 kwietnia 2014, 13:08Niezłą wiadomość zrzucili Ci przed samym weekendem majowym.... Ale terapia rowerowa zawsze pomaga :). Z drugiej strony fajnie że przed ślubem będziesz miała więcej czasu żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik :)