Ale wczoraj popłynęłam z moim. Lody+pizza+piwo+sunbites+batoniki.
Od ostatniego piątku:
-ognisko
-pizza
-napad miesiączkowy
-wypad z Krzysiem w trasę
-imieniny dziadka
-pizza
-niedzielne szaleństwo...
czuję się okropnie... Absolutnie nie wchodzę na wagę, żeby się nie wkurzyć. Mimo, że sport był. Skalpel na przemian z Killerem+stacjonarny czuję się fatalnie. Schodzę na 1700 przez 2 tygodnie. A za chwilę wybieram się na rower, bo jest piękna pogoda i nie chcę jej zmarnować.
Z wypadu nad morze chyba nic nie wyjdzie. A jeszcze dziś rano miałam nadzieję. ie wiem sama, wszystko się dziś okaże. Bo bardzo chciałam jechać, w dwóch wypocząć.A naprawdę chodzę zmęczona. Bo mieszkanie z teściami, jego siostrą jest męczące. A, że jak Krzysia nie było, to mieszkałam z nimi sama... musicie się domyślić, jak chodzę szczęśliwa. No właśnie...
Ale nic! Chciało się żreć?! To teraz trzeba spiąć poślady i troszkę nadrobić, żeby nie spier*** całego wysiłku na marne.
@ jeszcze jest. Takie resztówki. Ale jeszcze nie opuściła mnie... Hm...
Uciekam się ogarnąć i w teren. Wreszcie w teren!
Trzeba się spiąć i dokończyć to, co się zaczęło!
POSTANOWIENIE:
zero śmieciowego jedzenia do ślubu :) zero!!!!!! :)
I tak też zrobię!
malwis88
23 lipca 2012, 18:43Są kcal ale dużo ćwiczysz więc to już wiele:)
mili80
23 lipca 2012, 14:57Poszalałaś ;)) Ale ćwiczenia były, wiec na pewno tak źle nie jest z wagą ;)
magda4242
23 lipca 2012, 12:30Oj jak dobrze wiedzieć, że nie tylko ja popłynęłam :) Ty przynajmniej ćwiczyłaś a ja nie. :)
szabadabada
23 lipca 2012, 10:19mój dzień wczoraj też się tak zakończył- o zgrozo- zakończył lód+pizza. mhm, dietka :D
Maggie90Pl
23 lipca 2012, 09:45ja się z całą rodziną Mojego świetnie dogaduję i na nic narzekać nie mogę, ale i tak nie mogłabym z nimi mieszkać... więc jakkolwiek sytuacja wygląda u Ciebie - współczuję... trzymam kciuki za postanowienie i wyjazd :)
..justine..
23 lipca 2012, 09:44uwielbiam sunbitsy!!szczególnie te pomarańczowe!:)powodzenia i trzymaj sie dzielnie od dzisiaj!:)
slenderin
23 lipca 2012, 09:21trzymam kciuki :) ja też zaraz na rower :)
OnceAgain
23 lipca 2012, 09:02Heh ja na całe szczęście mieszkam za ścianą koło rodziców mojego więc szczerze to rzadko ich odwiedzam bo po pracy lubię sobie odpocząć a nie siedzieć u nich i gadać o głupotach (co mnie męczy jeszcze bardziej). A jeżeli chodzi o poprzedni tydzień to @ widzę każdej dała popalić. Całe szczęście już prawie sobie poszła :)
arsenka
23 lipca 2012, 09:00ojjj oby wypad wypalił ...ja mieszkałam z teściową rok po ślubie a potem po 8 latach pół roku i nigdy więcej !!!!!!!! ale Wy macie chyba domek nie? to chyba nie jest aż tak tragicznie? Macie wspólną kuchnie i lazienkę.. czy osobno?
anitka24
23 lipca 2012, 08:56NIGDY NIE MIESZKAŁABYM Z TEŚĆIOWĄ !!!!!!!!!!!!!!!!! chyba, że byłaby to normalna kobieta.................
kate3377
23 lipca 2012, 08:52Faceci to zawsze sprowadzą nas na złą drogę;))