Dziś jak wracałam z pracy samochód przede mna potrącił kota. Facet się zatrzymał a kot jeszcze zył. Długo nie wysiadał z auta więc ja wyskoczyłam ze swojego i pobiegłam do kociaka.
Wtedy gość odjechał jakby się za nim kurzyło. Nazwałabym go świnią ale chyba bym obraziła te poczciwe zwierzę.
Kot strasznie cierpiał i miałczał, nie umiał wstać, zabrałam go do weterynarza.
Okazało się ze powinnam wezwać straz miejska no ale o tym nie wiedziałam. Kot dostał zastrzyk przeciwbólowy i troche sie uspokoil. Niestety miał złamany kręgosłup. Nic sie nie dało zrobić. Byłam z nim do końca, spokojnie sobie zasnął po dawce narkotyku i przestał oddychac.
Łzy mi kapały ale dzielnie asystowałam przy weterynarzu.
Weterynarz stwierdzil ze kot byl zdrowy i wypielegnowany ale musi to zgłosic a mnie powiadomia czy nie byl chory. W domu zdezynfekowałam rece i wyprałam ubranie, torba z zakupami, która leżała obok kota poszła do śmietnika. Obiecałam tez ze zapłace za eutanazję. Postaram sie tez odnalezc włascicieli.
Mimo kłopotów jakie mnie spotkały, odrobiny strachu o siebie i rodzine nie zaluje.
Smutne jest to ze juz dwa razy mi sie zdazylo stawac przy ludzkich ofiarach wypadków gdzie nawet swiadkowie sie nie zatrzymali.
No coz mój tata zawsze mówi " jaki dla zwierząt taki dla ludzi".
Kalipso234
22 listopada 2011, 23:33Twój tata mądrze mówi , niestety taka jest prawda co raz częściej spotykamy sie z takimi ludźmi na codzień. Szkoda kociaka , to takie smutne aż mi łezka poleciała ...