Chodzę po tym swiecie 32 lata i jeszcze nie pamiętam takiej wiosny. Śnieg po kostki, zimno, słońca jak na lekarstwo. A mi marzy się już pożegnanie z zimowymi łachami . Ileż można?
Remont windy nadal trwa, a ja wchodzę już na 7 piętro bez zadyszki i pauzy w okolicach 5 piętra. Nie ma tego złego...:)
Co do diety...Jest zdrowo, ale chyba trochę za dużo. Waga ani myśli mnie uszczęśliwić i stoi jak zaczarowana. Trudno. Grunt,że czuję się lekko i mam sporo wigoru. Mam jeszcze jedno spostrzeżenie: cera ma ciemniejszy odcień i jest bardziej promienna i gładka. Zawsze miałam oliwkową, ciemniejszą niż inni, ale teraz koleżanki z pracy pytają mnie ,czy często chodzę na solarium. Nigdy w zyciu na solarium nie byłam, chronię buzie przed słońcem jak mogę. Czyzby to sprawka warzyw i owoców z karotenem?
Co by tu dziś zjesć?
I śniadanie: ,,ziarnianka" na mleku, II śniadanie: pomarańcza, obiad: zupa jarzynowa, podwieczorek: jabłko, 50g gorzkiej (ale nie zołądkowej), kolacja: mix sałat z prażonym sezamem i suszonymi pomidorami, 2 jajka na twardo, 2 małe kromki razowca.
Dobrego, ,,wiosennego" dnia!;)
alesza
21 marca 2013, 10:30Ja już nie mogę patrzeć na swoją pikowaną kurtkę. I marzy mi się jakiś piknik w parku nad Jeziorkiem Czerniakowskim ;) Ale już niedługoooo. :) Patrząc na menu - nie wygląda, jakby czegoś było za dużo, jest super :) A gorzka - na zdrowie ;) PS. Na Sybieriadzie w końcu jeszcze nie wylądowałam, ale wczoraj poszłam na "Miłość". Film twarzy. Kino bardzo blisko człowieka i jego tendencji do bezradności, kiedy musi radzić sobie z traumą sam. Na szczęście sam nigdy nie jest, musi tylko zdać sobie z tego sprawę. No i Dorociński, którego mimika i ekspresja jest dla mnie fenomenem. Kilka dni temu widziałam jeszcze "Obławę", ale tylko fragmentarycznie, 'z doskoku', czego nie powinno się robić przy tym typie filmu.