Czas leci nieubłaganie.
Tydzień prawie za sobą.
Jutro ważenie. Pożyjemy zobaczymy.
Mój M śpi po obiedzie a mnie nosi. Najchętniej pojechałabym gdzieś na kawę.
Brak towarzystwa.
Menu na dziś:
Śniadanie - grahamka z sałatką rybną
II śniadanie - jabłecznik (znowu zrobiłam - kultowe ciasto M i małej)
Obiad - troszkę kopytek polanych sosem + mały kawałek mięska z gulaszu + surówka
Podwieczorek - brak pomysłu - może troszkę winogrona
Kolacja - serek wiejski light
Przed snem pół grejpfruta.
Ćwiczenia z p. Chodakowską zaliczone.
Wczoraj chciałam zrobić killer- przeżyłam 20 minut i wymiękłam. Dało mi to do myślenia nad moją kondycją. Dzisiaj przeprosiłam skalpel - jestem chyba skazana na część pierwszą.
Pod wieczór może jeszcze będzie hula.
Pozdrawiam.
roogirl
11 marca 2013, 00:16Powodzenia na ważeniu :) Obiad miałaś świetny, uwielbiam kopytka :)
PannaKatarzyna1994
10 marca 2013, 17:53Powodzenia. :))