Co do wagi to szału nie ma. Więc nie wpisuję bo nie ma co.
Ogólnie czuję, że ćwiczenia działają ale człowiek chce czegoś więcej - SPADKU.
Wiem, wiem kiedyś nastąpi. Ciekawe czy dotrwam.
Choć większy problem to mój brzuszek.
Jak podczas ćwiczeń na niego spojrzę to się odechciewa.
Ciekawi mnie czy istnieje jakiś lekarz, który może stwierdzić że to nadmiar skóry, który się już nie wciągnie czy może wszystko jest OK. W końcu tam jeszcze jest tłuszczyk.
Moje myśli w tym kierunku wahają się ze skrajności w skrajność.
Kremidła stosuję. Hula hop jest specjalnie po to i jakoś marnie idzie.
Koniec umartwiania się.
Dzisiaj menu w miarę OK
Standardowa grahamka rano. I
I śniadanie w pracy - baton musli.
Obiadek - wczorajszy rosołek z marchewką i makaronikiem razowym.
Podwieczorek - troszkę winogrona.
Kolacja - serek wiejski light.
Przed snem pół czerwonego grejpfruta.
Ćwiczenia - p. Chodakowska zaliczona.
Pozdrawiam.
grubas002
4 marca 2013, 20:06fajne menu :)