Koniec kolejnego tygodnia.
Ciekawe czy jutro coś się zmieni na wadze. Fakt, że zbliża się @.
Dzisiaj był dzień regeneracji mięśni. Zaliczone hula hop.
W piątek zrobiłam dokładne pomiary siebie - następne będą 1.04.
Troszkę przeszkadza mi, że to święta. Znając szczęście wszędzie będzie dużo słodkiego.
Oczywiście grzeczna nie jestem - myślę tu o szarlotce podjadanej przy okazji pierwszej kawy i popołudniowej. Zatem II śniadanie i podwieczorek to kawałek ciasta. Super dieta.
Reszta wzorcowa.
Grahamka z serkiem i paprykarzem.
W pracy znowu grahamka - byłam zbyt długo aby przeżyć na standardowym musli
Obiadek - rosołek + makaron razowy + marchewka
Kolacja - serek wiejski light + trochę surówki z fetą (pozostałość z wczorajszego obiadu)
Przed snem pół czerwonego grejpfruta.
Troszkę nie rozumiem czemu ale bolą mnie plecy. Dawno tak nie miałam. Raczej to nie ćwiczenia bo ciałko już jest do nich przyzwyczajone. Mało to komfortowe.
Pozdrawiam i lecę czytać.
Avatarii
4 marca 2013, 10:19Może jakoś krzywo spałaś, albo masz kiepski materac -łóżko? Ja czasami wstaje połamana, ale wiem ze to wina starego łóżka, które czas wymienić-ale ciągle kasa idzie na coś innego...Twoje Menu-jest idealne:)