Dzisiaj zaliczyłam troszkę prac w ogródku. Wsadzone tulipany i kilka narcyzy.
Byłam też w poradni chirurgicznej - troszkę sobie posiedziałam. Ściągnięto szwy. Za kilka tygodni całkowicie się zagoi. Ciekawe jaka blizna zostanie. :o) Choć to nie jest dla mnie najważniejsze - ważne, że już tego nie mam.
Pozytywne jest to, że gdybym nie schudła to nigdy bym tego pod zwałami tłuszczu nie zauważyła.
Dieta może i trwa ale gorzej z regularnością. Poległam na całej linii.
Menu na dziś:
Śniadanie - grahamka z serkiem topionym (na jednej połówce) i pomidorem
II śniadanie - baton musli light do kawy
Przekąska lub nie wiem jak to nazwać - cienka parówka
Obiad - reszta dorsza i makreli wędzonej + marchew gotowana z masłem zaciągnięte odrobiną mąki.
Ten obiad był około godziny 19 - dlatego pisałam, że poległam. Teraz czuję się strasznie pełna. Dawno tak nie miałam.
Mogłam sobie ten obiad podarować. Oj ja głupia.
Kolacji nie będzie.
Przed snem musowo pół grejpfruta.
Jutro do pracy.
Pozdrawiam.
Avatarii
28 września 2012, 10:57Bez paniki, zjadłaś o 19, ale chyba o godz 20 się nie kładłaś? najlepiej te 3 godziny przed snem:)
roogirl
27 września 2012, 22:45Dzięki! Pewnie ostateczną decyzję podejmę dopiero z godzinę przed wyjściem :) Jak ja nie lubię prac w ogródku, ale jak mam nastrój to fajnie odprężają. Miłego dnia w pracy :)