Plac zabaw zaliczony, mała szczęśliwa. Super było - jej słowa.
Mi się już za to nie chce ćwiczyć.
Właśnie pichcę obiad na jutro - ma być wypad do rodziny na "wieś".
Dla mnie to zupełne odludzie - 3 domy na krzyż.
Ma to być zjazd rodziny która kiedyś mieszkała w tych rejonach (a dokładnie na ziemiach wuja) - robią to co roku (jako wspominki) a my mamy wspierać wuja. Czyli to jest zjazd kogoś innego a my robimy jako obecni gospodarze. Dla mnie to czasami jest dziwne - chcieć jechać po przeszło 100 km posiedzieć sobie w sadzie (już kogoś innego), pojeść i popić - choć ma to swój urok.
Zapomniałabym - własnie sączę szklankę piwka tak aby nie było zbyt pięknie.
Pozdrawiam i kolorowych snów.
majakowalska
18 sierpnia 2012, 11:05grunt, że malutka jest szczęśliwa:))
roogirl
17 sierpnia 2012, 22:18Też byłam wczoraj na takim rodzinnym zjeździe - fajnie jest. A takie wsie z prawdziwego zdarzenia mają swój klimat :) Pzdr!