Dzisiejszy dzień nic rewelacyjnego, zapewne od niego nie przytyję ale także nie schudnę. Może z uwagi na późną porę nikt nie zauważy. :o)
Menu z dnia.
Śniadanie
2 kromki chleba z ziarnami z pomidorem, polędwicą, ogórkiem i serem.
II śniadanie
jabłko
Obiad
50g wędzonej makreli, mizeria z 3 ogórków z połowy małego jogurtu
Kolacja
pół serka wiejskiego
Następnie byłam z odwiedzinami u brata, i tam padł leszek cytrynowy (mała skucha)
Ze względu na późną porę powrotu brak ćwiczeń (mimo , że powinny być), pocieszam się poranną jogą. Jak wróciłam dokończałam ogórki i niestety podjadłam troszkę takich zmożonych (pychota), a była 24. No cóż zdarza się.
Oczywiście przed snem jest pół grejpfruta. Właśnie zajadam.
Samochód wreszcie zrobiony. Teraz mam połączenie ze światem.
moniczkawroclaw
11 sierpnia 2012, 21:31e tam warzywa można podjadać. super że masz już samochód :)
migotka69
11 sierpnia 2012, 11:18jak Ci smakuje ten lech cytrynowy, bo mi wcale!