Byliśmy z małą po raz pierwszy w kinie. W połowie już jej się troszkę nudziło ale lizak ochłodził jej zapędy chodzenia po kinie i siadania na wszystkie wolne miejsca i wołania mamy. Epoka lodowcowa 4 - fajne ale troszkę byłam zawiedziona- to już nie to co poprzednie.
Dzień zapowiadał się tak sobie a ostatecznie nabrałam ochoty na wyrywanie zielska i latanie z łopata po ogródku. Jeszcze dużo do zrobienia, ale jak chce się mieć coś więcej niż trawka to trzeba koło tego troszkę pobiegać (haha).
Menu na dziś:
Śniadanie
Bułeczka grahamka, pół z sałatą, pomidorem, plasterkiem żółtego sera i kilkoma kostkami sera feta, drugie pół z ogórkiem.
II śniadanie
batonik musli
Obiad:
wędzony łosoś z sałatką (porcja niestety mała bo niewypał z zakupem sałatki - samej, tylko dla siebie rzadko chce mi się robić- ta kupna nie była zbyt dobra). Przez to podjadłam mężowi kilka frytek smażonych tradycyjnie.
Przekąska
Kalarepa
Kolacja
3 małe sucharki z almette, jedno jabłko, maliny
Przed snem oczywiście grejpfrut
Oczywiście była woda, herbatki i kawa.
I nadprogramowo ćwiczyłam. Włączyłam sobie po raz pierwszy p. Ewe Chodakowską. Te ćwiczenia wyglądają tak niewinnie - nie udało mi się zrobić ich od deski do deski - wymiękłam przy niektórych. Byłam jednak dzielna robiłam tyle ile mogłam do końca. Zobaczymy za 10 może 20 razem. Mam nadzieję, że będzie lepiej.
Avatarii
1 sierpnia 2012, 23:12Ależ jestem z Twojego menu dumna!!! :) owoce,warzywa no,no no! za frytki pogrożę palcem!:)Ja czekam na Meridę waleczną-w połowie sierpnia w kinach (zwiastuny na You tube)ale Twoje dzieciątko za małe na tą bajkę.