Ach, wogóle nie mam czasu tu zaglądać ostatnio. Jak już wejdę to tylko coś grychnę do pamiętnika i wychodzę, a z czytaniem Was to... :( Wczoraj weszłam na wagę po weekendzie z placuszkiem mamy i było 64,4 a dziś już 63,7 więc jak widać, to co złe ze mnie zeszło :) Także nie jest źle. Teraz walczymy dalej. W końcu do wesela na które się wybieram nie zostało już zbyt wiele czasu.
A wczoraj jeździłam równą godzinkę na rowerze. Było super choć gorąco. Chyba już teraz będę częściej wybierała rower niż bieganie. Jakoś tak mi bardziej przypadł do gustu. Choć teraz tak sobie myślę, że pewnie najlepiej byłoby biegać rano a jeździć wieczorem, no ale tyle czasu to ja chyba nie znajde.
Zmykam dp pracy. Jak wrócę to lecę do drugiej. Ajajajaj ile to na głowie człowiek ma...
Haydi
31 maja 2011, 07:55Ja też wolę rower a jabradziej uwielbiam rolki ;)