Właśnie wstałam, poszłam siusiu i się zważyłam. Jest mniej. Waga na dzień dzisiejszy 64,7. I wiecie co? Właśnie sobie uświadomiłam że przecież miałam się ważyć we wtorki. Wiec osukałam o 1 dzień. Ale już nie mogłam wytrzymać. Tak czy siak w niecałe 2 tyg schudłam niecałe 2 kg. Nie jest źle choć wiem że byłoby mniej gdybym się wczoraj tak nie objadła na koniec dnia.
Postanowiłam, że postawię sobie cele na kolejny tydzień odchudzania. Zobaczymy jak mi to pójdzie. Więc tak:
1) Będzie 1 dzień zupełnie bez słodyczy (nawet bez pół łyżeczką słodzonej herbaty etc.)
2) W 1 dniu wybiorę się na conajmniej godzinny spacer
3) 1 raz czas przed pracą poświęcę na ćwiczenia "dywanowe" (minimum godzina)
4) wybiorę się na dłuższą wycieczkę rowerową
4) Przez 2 dni przed każdym posiłkiem wypiję szklankę wody (chcę sprawdzić jak to działa na mniejszy apetyt)
5) 2 wieczory poświęcę na mega dokładne pobalsamowanie się żelami antycellulitowymi
6) może być ciężko bo ostatnio sobie odpuściłam ale minimum 1 raz w tym tygodniu pójdę pobiegać
i to będzie czas do niedzieli. A w poniedziałęk się znów zważę. Po drodze napotkam na przeszkodę bo w sobotę są moje urodzinki, przyjeżdża mój K. i zapewnę wystawię jakieś jedzonko. Ale żeby nie było planuję zrobić galaretkę z owocami i bakaliami, sałatkę owocową... I może macie jeszcze jakiś pomysł co mogłabym wystawić do kawki??? Byłąbym wdzięczna za radę...
Lecę bo muszę się powoli szykować do pracy. Miłego dietowego dnia życzę.