No wreście! Weronisia wczoraj wróciła z nad morza i nareście mam cała rodzinę w domu. Bo mimo, że wiem że w Juracie z babcią było jej bardzo dobrze, ale to puste łóżeczko w pokoju jakoś tak na mnie depresyjnie działało.
Co do mojej motywacji - to chyba po malutku ale coś się zaczyna się zmieniać. Może to trochę słońce, które wreście wyjrzało zza chmur a pewnikiem to to, że ostatnio Werka popatrzyła się na mój pasek wagi i powiedziała, że chciałby żeby już ludzik był na końcu... Tak więc trochę się chyba zebrałam w sobie i choć jeszcze trochę podjadam to staram się ćwiczyć 3 - 4 razy dziennie. Zobaczymy co z tego wyniknie....
Pozdrawiam Was gorąco i wracam do pracy z myślą, że już jest czwartek :)
MagdalenaIX_2018
8 lutego 2019, 12:08Odezwa do Matki Bidek! Przesuń tego ludzika dla Werki, niech dziewczyna widzi, że ma silną matkę, która dba nie tylko o nią, ale i o siebie. Każdego dnia pomyśl sobie, że ten ludzik musi się ruszać, bo Werka na to czeka, więc podjadanie trzeba skończyć. Szklanka wody zamiast podjadania i uśmiech Córki murowany.
Bidek
14 lutego 2019, 07:49Bardzo Ci dziękuję! Chyba naprawdę mnie zmotywowałaś... Nie odzywałam się tak długo, bo chyba musiałam sobie wszystko w głowie poukładać. No i się udało - od poniedziałku NIC nie podjadam! Bużka
Campanulla
7 lutego 2019, 16:24Pamiętam te dni, gdy mały syn przebywał poza domem. Dzięń, no dwa to była przyjemność , odpoczynek, a potem smutno, pusto, cicho. Rozumiem Cię.
moniaf15
7 lutego 2019, 13:01nie ma jak to motywacja oczami dzieci ;) powodzenia!!!
Bidek
7 lutego 2019, 13:03dokładnie tak! A znając moją córkę, to ona będzie jeszcze co jakiś czas sprawdzała jak mi idzie :)