No i wielkimi krokami nadchodzi kolejne ważenie... Wczoraj zrobiłam trening z ludzikiem (70 minut) i streching (20 minut). Streching robiłam z Weroniką, która ciągle mi powtarzała, że nogę podnoszę za nisko (po co było ją posyłać na balet? - mam za swoje). Potem trzeba było jeszcze karmę na dzisiaj przygotować. Po tym wszystkim tak padałam, że już nawet nie miałabym siły iść po coś słodkiego do szafki. Może na tym polega to odchudzanie z vitalią - tak, się człowiek zmęczy że już mu się nic nie chce.
Mój mąż który jest razem ze mną na diecie zobowiązał się do robienia kolacji - od tego czasu jadlospis kolacyjny wymieniamy na same kanapki... Ale co tam, zawsze coś robi ... (a taki zmęczony przez to niedojadanie...)
tibitha
13 września 2018, 11:42Ćwiczenia z akrobatką (moją bratanicą) też nie są lepsze ;) - wciągnij brzuch, wyprostuj się, znowu nie obciągnięte palce - istny mały tyran (chociaż właściwie już nie taki mały :) Ja jak jestem naprawdę zmęczona to nie chce mi się jeść, czasem muszę się przymuszać, szczególnie wieczorem, kiedy wiem, że wcześnie rano będę miała trening. Z czasem będzie lepiej, a nawet zmęczenie będziesz traktować jak coś przyjemnego. Trzymam kciuki za ważenie :D