Hejka :)
Dzisiaj rano pięknie słoneczko świeciło. Teraz już niebo znowu szare. Ostatni dzień laby. W sumie to nie będę się opierdzielać, bo czekam na maila od znajomej z kolejnymi wskazówkami dotyczącymi pracy. Będę dzisiaj dalej wprowadzać bibliografię, bo wczoraj znalazłam dużo i nawet powiedziała, że nie wie czy będzie wszystko wstawiać.
Posprzątam sobie dzisiaj jeszcze pokój i muszę się przyszykować do pracy.
Jutro rano wybieram się już do Lbn, a mam na 12. Muszę niestety wcześniej pojechać po jakieś podpisy, a później do tego dziekanatu. W sumie to jedyny chyba dzień, kiedy mogę to zrobić, bo w czwartek jadę na trening personalny o 8 rano.
Na weekend chyba jadę do chłopaka. Może poszlibyśmy na spacer albo pobiegać. Mam nadzieję, że pogoda dopisze.
Żeby nie było, że nie piszę w ogóle tutaj o diecie...
Małe cele wagowe.
1. 100 kg (znowu :()
2. 95 kg.
3. 90 kg.
4. 85 kg.
5. 80 kg.
6. 75 kg.
7. 70 kg.
Największą nagrodą byłaby satysfakcja. Chcę to osiągnąć powoli, żeby nie było jojo. Ale czy to możliwe?
theSnorkMaiden
9 stycznia 2018, 18:32Postaraj sie a dasz rade. Ojjj pisanie pracy...masakra
grubasek9324
9 stycznia 2018, 18:14Wszystko jest możliwe wszystko zależy od naszego zaangażowania i włożonej pracy :)
tara55
9 stycznia 2018, 14:38Wszystko możliwe. Damy radę. Powodzenia.:-)
dola123
9 stycznia 2018, 13:24Trzymam kciuki za trening personalny i czekam na relacje :)