Cześć.
Nie było mnie długo. Nawet dostałam wiadomości co ze mną - miło.
Więc tak.
Nie mam obecnie czasu (jak zawsze), dlatego, że obecnie zaczynam sesję. Pracuję sobie i uczę się. Na każdy zjazd musiałam zrobić projekt. Każdy o jakiejś diecie. Długo się z tym schodziło, bo trzeba było bilansować jadłospis pod makro + unikać określonych rzeczy, itp, itd. Generalnie dużo pracy.
Musiałam robić prezentację na zajęcia.
Musiałam zrobić projekt na zaliczenie z przedmiotu jednego.
Musiałam zrobić również projekt, również na zaliczenie z jeszcze jednego przedmiotu = 8 projektów obszernych z dietami, zaleceniami itp.
Ponadto, jestem w trakcie robienia prezentacji na farmakologię, bo na następnym zjeździe wygłaszam z koleżanką.
Kolejna sprawa - skoro sesja to i egzaminy.
Kochane, na następny zjeździe mam:
Piątek:
- zaliczenie z Żywienia sportowców i osób aktywnych fizycznie.
- egzamin z Dietoterapii.
Sobota:
- zaliczenie z Toksylologii.
- kolokwium z Farmakologii.
- prezentacja z Farmakologii.
- zaliczenie z Żywności zwierzęcej ekologicznej.
W niedzielę kolejną mam egzamin z Dodatków do żywności.
I czeka na mnie jeszcze jeden mega egzamin z Farmakologii (jak zawsze na końcu)...
Jest ciężko.
Od poniedziałku zaczynam się uczyć, bo te dwa tygodnie minęły mi pod znakiem pracy i robienia projektów (pracowałam, a potem szłam robić projekt, dodatkowo trening ).
Tak, trening.
Ćwiczę.
Biegam.
Generalnie, w czwartek wyciągnęłam moją siostrę, z którą biegałam kiedyś regularnie (ok. 4 lata temu) na rolki! Boże, kocham to. Po bieganiu wracam i ćwiczę dywanówki: po 20 powtórzeń kilku ćwiczeń na brzuch, pośladki, nogi, ręce, deskę, martwy ciąg.
Cholera. Jak mi się kondycja zepsuła (przez przytycie chyba bardziej)... Ledwo 2 km przebiegnę... Ale wiem, że będę biegać i znowu dobiję do 7 km jak kiedyś z siostrą!
Dwa dni z rzędu gracowałam po 8,5 h!
Jem nie jakoś tak dużo... Mimo to... Waga rośnie i jest jeszcze więcej. Może jem w nocy i nawet o tym nie wiem? Mama miała mi mówić jak będzie mnie słyszała w nocy w kuchni... Ale nie pamiętam, żebym wstawała jeść...
A jakie mam rozstępy! Czerwone! Na dole brzucha! Jak moja siostra po ciąży! A ja nie jestem w ciąży!!!
Co się kufa dzieje?!
Chyba przechodzę na same warzywa i owoce
Haha. Tragedia. Wczoraj się ważyłam z ciekawości, bo dawno tego nie robiłam.
I co?!
108,1 kg... Nosz kurwa.
Aaa... Tak jeszcze po drodze to mam depresję.?
Chyba?
Nie wiem. Idę w środę do psychoterapeutki.
Ostatnio jestem agresywna i apatyczna. W środę miałam tak okropny dzień, że chciałam umrzeć.
Chociaż mama podpowiedziała, że może mam niskie ciśnienie, a to mogłoby coś z tym być, bo piję codziennie pokrzywę, która obniża ciśnienie krwi, nie wiem już jak długo piję, ale piję ją na porost włosków.
Odstawiłam - jest lepiej.
Ponadto, biorę Coaxil. Trochę mnie uspokaja.
Nie mogę tak żyć. Wkurza mnie mój facet, gdy lampi się na inne. Wiem, to chore. I dlatego chcę coś z tym zrobić. Ehh, te geny (mój tata miał depresję i to niekiepską, w dalszą część rodziny się nie zagłębiam, bo było jeszcze gorzej...).
Zapraszam Was na mojego instagrama, którego założyłam jakiś czas temu. Związany jest z moim odchudzaniem. Tam wstawiam posiłki, treningi, motywacje... Może niedługo zacznę wstawiać swoje zdjęcia. Jedno już jest... Możecie sobie zobaczyć...
-> w.drodze.do.celu <-
Aa, zapomniałabym!
Dodatkowo, by zabić czas. byłam już na drugim szkoleniu w moim życiu!
A 22 czerwca mam kolejne szkolenie. Na insta macie. Zapraszam.
Skoro sprawy z moją wagą tak się mają... To znaczy, że za mało się staram.
Widocznie trzeba się bardziej spiąć!
Pójdę na badania hormonalne... Albo na kortyzol -> stres... Może to jest powód ciągłego tycia...? albo po prostu chleb żytni, awokado, makaron razowy, kurczak, nabiał...
Dobra... Pokażę Wam się z dzisiaj... Zdjęcie zrobione przed sekundą:
To nie ciąża.
barbra1976
22 lipca 2017, 15:38Na chlebie żytnim, makaronie i zarciu w nocy ja tyć będę na pewno. Nie możesz żarcia zamykać na klucz na noc, żebyś się do niego nie umiała dostać?
theSnorkMaiden
3 czerwca 2017, 14:26Niedalabym takiej wagi ale no czas sie ogarnac. Tez pije pokrzywe na wlosy ale strasznie przez nia mam sucha skore. Mysle ze ogolnoe to jestes przemeczona ale jak tu zwolnic jak sie studiuje-projekty zaliczenia sesja i pracuje
Bezimienna661
3 czerwca 2017, 15:10Jak się chce to można. Czas dać z siebie wszystko po prostu i po nocach ćwiczyć albo uczyć się.
Aleks.aleksandra
3 czerwca 2017, 13:51Masz naprawdę bardzo ładne ciało jak na 108kg wiec problem nie może leżeć w diecie lub braku ruchu.. faktycznie zrób badania: hormony, tarczyca bo to jest aż nie możliwe żebyś tyła
Bezimienna661
3 czerwca 2017, 15:09Myślę, że to może być sprawka właśnie stresu... :/ Będę działać w tym kierunku.
pani_slowik
3 czerwca 2017, 13:33108 kg? kurcze.. trochę Ci się tego uzbierało - pomalutku, ale wciąż w górę :/ czytając Twoje wpisy zawsze mam wrażenie, że Twoje życie jest na wariackich papierach, ale nie wiem czy to "samo się tak dzieję" czy może Ty nawet lubisz takie życie? zawsze zalatana, zabiegana, ma co chwila zrywy do ogarnięcia paszczy, ale tak naprawdę nie potrafi sobie z tym poradzić - mam taką koleżankę, która zachowuje się dokładnie tak samo, tylko wagę ma jakoś 7 kg mniejszą.. chce dogodzić wszystkim, a zapomina o sobie - Ty chyba robisz identycznie. może pora trochę zwolnić? bo żyjesz od sesji do sesji, od pracy do domu, od żarcia zdrowego do wciągania śmieci i to jest takie błędne koło.. gdy jesteś w tym całym "biegu" obiecujesz sobie, że gdy skończysz sesję/ pracę/ wesele/ przyjęcie/ wyjazd to się ogarniesz, i wiesz co potem? przychodzi kolejna sesja/ praca/ wyjście/ zabieganie i jest to samo.., bo to jest właśnie życie - coś się kończy i coś się zaczyna, tutaj nie ma dłuższego odpoczynku, a jeśli jest to są to wakacje i sobie folgujemy. moja koleżanka właśnie takimi obiecankami przytyła z 70 do 100 kg, a potem jest coraz trudniej to zrzucić. sama też tak często robiłam, że "jak tylko się uspokoi mi nakład obowiązków to na spokojnie ogarnę", ale jak zwykle kija z tego wychodzi - trzeba się nauczyć godzić wszystko i odnaleźć swoje szczęście w tym burdelu! zdjęcia jak zdjęcia - może nie widać po Tobie tylu kilogramów, ale 100 kg bym dała - natomiast to, że wyglądasz lepiej niż waga wskazuje nie uprawnia Cię do nic nierobienia! jesteś młoda, nie zaniedbuj się po prostu. znowu pokładam w Tobie nadzieję, że się ogarniesz, znowu trzymam kciuki i mam nadzieję, że tym razem mnie zaskoczysz (nie tylko mnie ;)). powodzenia! ps. co studiujesz?
Bezimienna661
3 czerwca 2017, 13:37Przecież robię, biegam, ćwiczę. Pracuję fizycznie. Widocznie nie mogę nic jeść haha :D Studiuję dietetykę ahahahahaha. :D Ja się ciagle ogarniam, ale widocznie za mało się staram. Chyba muszę robić dokładnie tak samo jak 5 lat temu. Np. zamiast jeździć samochodem do chłopaka (25 km) to jeździć rowerem :D
Bezimienna661
3 czerwca 2017, 15:10Tak w ogóle to się dowiedziałam na zajęciach, że endomorfik jak już ćwiczy to powinien całe życie, bo jak przestanie to kaplica. Tak jak w moim przypadku będzie utrudnione chudnięcie.