No i mamy czwartek, jutro miałam wrócić do pracy, ale młody jeszcze nie doszedł do siebie i jedziemy jutro do ośrodka. Prawdę mówiąc tęsknię już za moimi dziećmi. Ale nie ma kto zająć się moim młodym, więc muszę przedłużyć zwolnienie. Jak się źle dzisiaj czuję, bardzo źle, I psychicznie i fizycznie. Jakaś jestem otępiała i niemrawa, bez chęci do życia. A teraz się będę spowiadać. Udzielicie rozgrzeszenia?
Wstałam dzisiaj bardzo wcześnie i głodna. Zjadłam 2 jabułka. (mój młody tak mówi i bardzo mi się to podoba), za godzinkę kawusia i śniadanko.
Potem grzecznie pracowałam do 12, i postanowiłam mężusiowi zrobić placki ziemniaczane, bo wczoraj wspominał, że ma ochotę. No to ziemniaki w ruch i usmażyłam parę placków młodemu, (bo młoda ładnie z mamusią zjada obiadki). No i żesz cholera jeden się przypalił i odruchowo wsadziłam do dzioba. I poleciałooooo, zjadłam uwaga TRZY PLACKI!!!
Nie wiem, jak się to stało, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ja nawet nie przepadam za takimi plackami, a o 13 40 jadłam taki obiadek:
Nie pomyślałam, i mogłam juz nie jeść obiadu, tylko zagryźć te placki warzywami. No ale już doopa. Ale to jeszcze nie koniec. Po 16 wpadła do mnie koleżanka z pracy na "kontrolę", napiłyśmy się herbatki. Stwierdziła, że coś mnie choroba osłabiła, ale nie przyznałam się, że ćwiczę i inaczej się odżywiam. No i kurna wyciągnęłam resztkę czekolady, która mój młody otworzył w sobotę i leżała sobie do dziś i nie kusiła mnie nic a nic. no i jak koleżanka poszła, młoda zrobiła mi pazurki w biała zebrę, zeszłam na dół, a tu co? czekolada czeka na mnie:/
i zjadłam chyba ze cztery kawałki :/ i nawet mi nie smakowała, stara była, fuj :((
Ale plan ruchowy wykonany, 60 min orbi i 15 min na dywanie, i jeszcze może zrobię steppera choć z 15 min.
Dziś na wadze był wzrost, 84,0.
aaa, nie napisałam o wczorajszej kolacji.
Wczoraj chciałam lekka kolację i zjadłam parę łyżek serka homo naturalnego z dżemem, oczywiście z fruktoza. I tak mnie rozepchała ta "lekka" kolacja, że jeszcze rano miałam wzdety brzuchol. Dlatego nie było spadku - od sera. Musze go ograniczyć do minimum, albo jeść tylko chudy do śniadania. Jutro będzie wzrost na bank.
Czuje się jak słonica. Amen.
jeszcze zdjęcie pazurków:
i naszej pupilki:)
oto Frotka:)
Karampuk
1 lutego 2013, 07:59no coż ,zezarte i tyle, nie ma co się denerwowac, ale od dzisiaj sie popraw :P
gingerka66
31 stycznia 2013, 23:06No tak . Co by Ci tu napisac? Hmmm......jesli waga Cie jutro nie ukaze to i ja nie bede wredna. Ale uwazaj, Dzis to jutor tamto i tak sie zaczyna a Ty masz byc laska szczuplutka na lato coby znow taka mini zalozyc jak na awatku:))) kociak jest slodki :)))
doniaro
31 stycznia 2013, 21:59to twoje teraźniejsze zdjęcie w awatarku???? jak zobaczyłam obiadek aż ślinka mi pociekła już wiem co jutro wsunę na obiad :P....pazurki bomba!!!!! a kociak normalnie padłam ślicznyyyyyyyyyyyyyyyyyy !!!!!!