ufff, nareszcie minął, ale się dzisiaj nadziało u nas.
Po południu pojechaliśmy z młodym do lekarza i potwierdziły się moje przypuszczenia, że ani młody ani ja jeszcze zdrowi nie jesteśmy, więc do środy jeszcze L4 mam, a młody do szkoły dopiero po feriach. Potem szybkie zakupy w aptece, żwirek dla kota i zakupiłam musli do mleka z jagodami jakimiś tam. Muszę jutro dokładnie poczytać, czy wolno mi to jeść.
Po powrocie szybko lekcje, zaległości nadrabiamy i młody bardzo był ciekawy, kiedy ferie i poleciał do kalendarza i przylatuje z płaczem, że dziś pierwszy piątek, gdzie spowiedź i w ogóle. A że on komunista tegoroczny, ministrant aktywny, i od czerwca jak nic dzisiaj wypada ostatni 9 piątek spowiedzi. było po 18, więc już po mszy i po spowiedzi. To ja za telefon, dzwonie na plebanie i pytam księdza, czy możemy przyjechać bośmy chorzy i wyleciało z głowy, ze dziś pierwszy piątek, żeby w drodze wyjątku wyspowiadał młodego, a ksiądz na to, ze jemu łatwiej i on do nas zajrzy za pół godziny. MASAKRA. nigdy tak szybko nie sprzątałam, nie wiem gdzie co mam bo ochłonąć nie mogę do tej pory. Szybko obrus, naszykowałam jak na kolędę, bo nie wiedziałam co potrzeba, i okazało, się ze bardzo dobrze zrobiłam. Szok. Ksiądz nas jeszcze zaskoczył i przyjechał wcześniej ciut. Potem zaproponowałam herbatkę i miło spędziliśmy wieczór :)) Porozmawialiśmy, poczęstowałam czekoladką z orzechami, bo jak na złośc nic nie miałam na słodko innego. Miałam się brac za muffiny, bo psiapsiółka mi kupiła mąkę dzisiaj. I własnie przyszła, jak mieliśmy takiego niespodziewanego gościa:)
Dla mojego Młodego to bardzo ważne, żeby złożyć w rocznicę komunii pierwsze piątki w darze.
to tyle z atrakcji.
Dzisiaj waga mnie ukarała, a jakże, 84,6.
Ale byłam grzeczna jak świnia, zdjęć nie wstawiam, bo już późno, może jutro.
ś: 2 kromki z serem 0% i dźem na fruktozie.
o: reszta kurczaka zapiekanego z serem i pieczarkami, sałata ze śmietaną
k: z tego wszystkiego nie zjadłam kolacji, a ze psiapsiółka świętuje rozwód, wpadła z flaszeczką szampana to nie mogłam odmówić i wypiłam lampkę czerwonego, niesłodkiego. Czuję, ze waga pójdzie w górę, choć nie wiem dlaczego, odmówiłam sobie czekolady, nie miałam w ogóle ochoty. Jestem wielka :))))) Psiapsiółka moja mówi, że widać już że mnie mniej, a nie widziałyśmy się ponad tydzień. Poza tym jak ubrałam dzisiaj kurtkę, to się zrobiła wyraźnie luźna, tak samo jak koszula. A więc warto, bo efekty zaczynają być widoczne. Byle do lata i do mini którą, trzymam na pamiątkę i chcę założyć latem :)))
Wydeptałam dzisiaj 45 min orbi, i 15 min stepper.
doniaro
2 lutego 2013, 21:36pj burzliwy dzień ...a czasem trzeb zgrzeszyć siła wyższa :P.....
Karampuk
2 lutego 2013, 13:48fajny ksiądz :-) a waga mam nadzieje ze nie zwiekszy się bo moim zdaniem nie zasłuzyłas na to