Dzisiaj pięknie słoneczko świeci, uwielbiam taką pogodę. Niech się trochę ociepli i zaraz śmigam do ogródka, może mi się uda trochę podziałać przed domem.
Tak jakoś niepostrzeżenie minął miesiąc od kiedy zaczęłam na nowo żyć.
Na minusie zaliczyłam 6 kilo - wynik całkiem niezły zważając na moje ogólne samopoczucie i brak pełnej sprawności. Niestety jakoś nie widać tego ubytku, no może spodnie trochę luźniejsze..
biust - było 121 cm jest 118 cm - 3 cm
talia: było 111 cm jest 103 cm - 8 cm
brzuch - było 117 cm jest 105 cm - 12 cm
biodra - było 120 cm jest 118 cm- 2 cm
udo - było 67 cm jest 64 cm- 3 cm
łydka - było 45 cm jest 42 cm - 3 cm
nad kolanem - było 52cm jest 47 cm - 5 cm
pod biustem - 95 cm, biceps - 34 cm, szyja - 38 cm tu nie zgubiłam nic lub 1 cm tylko.
Analizuję właśnie te moje wymiary i spadło tego trochę, nie spodziewałam się. Szkoda tylko że nie widać :( Zrobiłam zdjęcia i na nich absolutnie nie ma różnicy od tych sprzed miesiąca.
Wczoraj poćwiczyłam trochę shapa na xboxie i dzisiaj mnie cały bark i ręka boli, czuję że sobie pogorszyłam znowu szyję, a tak mi fajnie już szło...
Pozdrawiam Was, udanej słonecznej soboty życzę:)