To ja, znów wracam na łono Vitalii:)
Waga na dzisiaj - 88,3kg, a startowałam z wagą 92,4 - 20 lutego! Tak, tak 92,4kilo - pobiłam samą siebie w osiąganiu najwyższej wagi!
Ale sytuacja opanowana, mam nadzieje, ze w głowie mi się poukłada odpowiednio i właściwie. W końcu pogodziłam się z Panem Montignakiem, no i ze stepperem, no i z Ewą Chodakowską też.
Przez ten czas jak mnie nie było - wiele się podziało. Przede wszystkim dzieje się na tle zdrowia i to nie tylko mojego.
Młody doszedł do siebie po operacji wyrostka szybciutko, potem dziadek miał operację, przez jakiś czas był spokój, a w listopadzie razem z córką miałyśmy wypadek samochodowy. Młoda już doszła do siebie, ale ja jeszcze nie bardzo. Święta i sylwester w szpitalu - wróciłam do domu dopiero po 3 tygodniach. Rehabilitacja trwa, oczywiście prywatna i mam nadzieję, że połowa drogi za mną i że operacja kręgosłupa nie będzie już teraz potrzebna... Trzymajcie kciuki!
No i siedząc w domu wpadłam na to, żeby wreszcie coś ze sobą zrobić...
Mam nadzieję, że tym razem się uda.
BO:
NIC NIE MUSZĘ - JA CHCĘ!!!
MOGĘ ZJEŚĆ TO CIASTKO - ALE NIE MUSZĘ!!!
MOGĘ ĆWICZYĆ - ALE NIE MUSZĘ!!! - PO PROSTU CHCĘ !!!
MOGĘ BYĆ GRUBA - ALE CZY CHCĘ?
NIEDŁUGO WAKACJE...
Jeśli mam wybór wszystko wydaje się łatwiejsze.
Póki co udaje się, a tymczasem działam na tyle na ile mogę, na ile mój kręgosłup mi pozwoli.
Pozdrawiam Was cieplutko i życzę wszystkim miłego dnia!
Waga na dzisiaj - 88,3kg, a startowałam z wagą 92,4 - 20 lutego! Tak, tak 92,4kilo - pobiłam samą siebie w osiąganiu najwyższej wagi!
Ale sytuacja opanowana, mam nadzieje, ze w głowie mi się poukłada odpowiednio i właściwie. W końcu pogodziłam się z Panem Montignakiem, no i ze stepperem, no i z Ewą Chodakowską też.
Przez ten czas jak mnie nie było - wiele się podziało. Przede wszystkim dzieje się na tle zdrowia i to nie tylko mojego.
Młody doszedł do siebie po operacji wyrostka szybciutko, potem dziadek miał operację, przez jakiś czas był spokój, a w listopadzie razem z córką miałyśmy wypadek samochodowy. Młoda już doszła do siebie, ale ja jeszcze nie bardzo. Święta i sylwester w szpitalu - wróciłam do domu dopiero po 3 tygodniach. Rehabilitacja trwa, oczywiście prywatna i mam nadzieję, że połowa drogi za mną i że operacja kręgosłupa nie będzie już teraz potrzebna... Trzymajcie kciuki!
No i siedząc w domu wpadłam na to, żeby wreszcie coś ze sobą zrobić...
Mam nadzieję, że tym razem się uda.
BO:
NIC NIE MUSZĘ - JA CHCĘ!!!
MOGĘ ZJEŚĆ TO CIASTKO - ALE NIE MUSZĘ!!!
MOGĘ ĆWICZYĆ - ALE NIE MUSZĘ!!! - PO PROSTU CHCĘ !!!
MOGĘ BYĆ GRUBA - ALE CZY CHCĘ?
NIEDŁUGO WAKACJE...
Jeśli mam wybór wszystko wydaje się łatwiejsze.
Póki co udaje się, a tymczasem działam na tyle na ile mogę, na ile mój kręgosłup mi pozwoli.
Pozdrawiam Was cieplutko i życzę wszystkim miłego dnia!
Karampuk
4 marca 2014, 16:38oj przykro mi bardzo, zycze szybkiego powrotu do pełnej sprawnosci, i fajnie ze jestes
otoja1981
3 marca 2014, 08:45Ojojoj z urazem kregoslupa musisz byc ostrozna z cwiczeniami, ale ja sama pamietam, ze kiedys schudlam i to bez cwiczen :) albo z bardziej "delikatniejszymi" cwiczeniami - jakkolwiek trzymam kciuki - dobre wybory na start!