Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Cisza przed burzą


Kupiłam dietę. Jeszcze wszystko przede mną. Potencjalny sukces i porażka. Jeszcze nie wiem ile razy będę chciała to rzucić w diabły i powiedzieć sobie: ok, możesz przecież być miłą , okrągłą Panią, szczęśliwą i uśmiechniętą, przygotowującą pyszności rodzince, plotkującą przy słodkiej kawce z koleżankami. Przecież mogę, no nie ?
Co każe mi dręczyć się przez najbliższe tygodnie głodem (tak wiem, że będę chodzić głodna, zawsze chodzę), odmawiać sobie nagradzania się słodyczami kiedy jest mi smutno, dostawać choroby sierocej przy komputerze wieczorem (zawsze coś wtedy podgryzałam). A najgorsze jest to, że po tych wszystkich mękach, kiedy dojdę do swojej wymarzonej wagi i szczęśliwa kupię nowych ciuch, w którym wreszcie będę wyglądała nie jak w ciąży tylko szczupło i elegancko, rzucę się na to wszystko czego mi brakowało przez okres odchudzania się. Najpierw nieśmiało, bo przecież raz na jakiś czas nie zaszkodzi, potem coraz częściej, potem wrócę do starych rzeczy, a potem witaj Vitalia.pl raz jeszcze.
Dobrze. A teraz kiedy wyrzuciłam z siebie najgorsze obawy, kiedy nie zaprzeczam temu co może się zdarzyć bo zdarzyło się nie raz, kiedy jestem lżejsza o wątpliwości i słabość, zrobiłam miejsce dobrym myślom. Jeszcze jest ich mało i są bardzo nieśmiałe. Ale bez nich by mnie nie tu nie było przecież. Więc jest nadzieja, że się uda. Wiara się umocni i uczyni cud. Po to jest przecież ta wiara, prawda ?
Czekam, a cisza przypomina mi czas przed burzą. Pamiętacie ?
Tak bardzo czekałam na pierwszą wiosenną burzę, aż wreszcie przyszła.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.