Witam Was kochane bardzo serdecznie :)
Już 1/3 drogi za mną. Dałam sobie 2 miesiące na przekonanie się, czy zdrowy tryb życia to coś, co mi pasuje. Po prawie 3 tygodniach mogę śmiało powiedzieć, że TAK! Kocham to uczucie, kiedy wstaję rano i mam mnóstwo energii do działania, mam chęć do życia i uśmiech na twarzy! Jeszcze pod koniec grudnia byłam wiecznie narzekającą, smutną i zmęczoną dziewczyną. Wystarczyły 3 tygodnie (a będzie więcej :) żeby mój nastrój się poprawił. Na początku myślałam "jeju, tyle czasu, multum dziewczyn ma za sobą już 5, 10, 15 kg, a ja jestem na starcie z niczym..." Ale powiem Wam, że trzeba zacząć i trzymać się własnego planu, czas minie a Wy będziecie z dnia na dzień coraz bardziej pewne siebie :)
Nie wiem jak udaje mi się żyć bez słodyczy, a raczej takich dobrych słonych rzeczy typu paluszki, dania mączne, chipsy itd. Kiedyś potrafiłam jeść to kilogramami, dosłownie. Zestaw na jeden wieczór to były jakieś dwie paczki chipsów, żelki, czekolada, jakieś cukierki i guma rozpuszczalna. Zagryzałam jedno drugim oglądając filmy. Smutne, szkoda, że nie nastąpił wcześniej przełom we mnie, szkoda, że potrzebowałam samotnego Sylwestra w domu, którego przeryczałam a dookoła latały fajerwerki, a ja płakałam w łóżku. Szkoda, że musiałam dobić do 92 kg żeby spojrzeć na siebie w lustrze i prawie się rozpłakać, co ze sobą zrobiłam. Szkoda, że musiałam dostać diagnozę na szereg chorób.
Obiecałam sobie, że ten rok będzie najlepszym w moim życiu. Że na 20 urodziny będę lżejsza, ładniejsza, szczęśliwsza.Dobry humor jak narazie mnie nie opuszcza. Mam również problemy, stresy, którym muszę stawić czoła, ale wiecie co? Szczęście jest w głowie i to od nas zależy jak przeżyjemy życie. Mam znajomą kóra w wieku 16 lat urodziła dziecko,dziś ma 18 lat i choruje ona na raka... Nie ma włosów, brwi maluje... Ale wiecie co? Jest szczęśliwa i to widać na każdym kroku, kocha swojego syna nad życie, ma wspaniałą rodzinę która ją wspiera... Nawet najbogatszy człowiek z pozornie żadnymi problemami może być zawiedziony życiem, a osoba mająca mnóstwo problemów może czerpać z niego garściami... To od nas zależy czy i jak będziemy czerpać od życia. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Ale wiele również jest w naszych rękach. Spróbujcie same (jeśli jeszcze nie zaczęłyście, a jeśli zaczęłyście, to wiecie o czym mówię i mocno Wam gratuluję) przez miesiąc jeść zdrowo, ćwiczyć. Zobaczycie jak to wszystko się zmieni. Ja sama rzygałam już np Chodakowską i jej sektą która na każdym kroku powtarzała, że endorfiny po sporcie i te sprawy. Teraz sama (co prawda nie z programami Chodakowskiej) przekonałam się, co to znaczy szczęście po wysiłku :) Dużo musiałam przejść żeby zobaczyć co ze sobą robię niezdrowym jedzeniem i brakiem ruchu. Nigdy nie wrócę na tę drogę.