Nigdy nie wiedziałam, ile lat mają ludzie, którzy przeżywają kryzys wieku średniego - i nagle BACH! - skończyłam 25 lat, niedługo później pojawił się pierwszy siwy włos i pierwsze 78 kilogramów na wadze. Później pierwsze "ciche dni z mężem" i pierwsze leżenie brzuchem do góry przez cały dzień.
Dostałam pierwszą w życiu pracę, która jeszcze pogorszyła mój stan psychiczny. Budząc się rano, wystawiałam jedną nogę za krawędź łóżka i już wtedy wiedziałam, że NIC MI SIĘ NIE CHCE. Leżałam więc kolejne, dobre 50 minut, po czym wyskakiwałam z ciepłego legowiska jak poparzona "bo spóźnię się do pracy". Prysznic? Śniadanie? - nie ma na to czasu.
Wracając z pracy, zahaczam o jakiś bar - proszę lazanię, zupę i deser i biegnę z drugą porcją dla męża do domu.
Gramolę się do klatki schodowej, wjeżdżam windą na 8. piętro - bo przecież nie będę wchodziła na piechotę! Otwieram drzwi, "JEZUS!!!, jak dobrze - jestem w domu". Podaję pudełka z obiadem mężowi, całuje mnie w usta - ale tak lekko, bardziej po przyjacielsku i idzie do pokoju - grać w gę komputerową. Pod nogami wiją mi się moje dwa kocury - miaucząc wniebogłosy, żeby je poprzytulać i nakarmić. Robię kilka kroków w stronę kuchni, przystaję i patrzę w okno, za którym od dłuższego czasu pracują robotnicy przy budowie nowego klatko-wieżowca dla kolejnych zmęczonych mas ludzkich. Obracam głowę i widzę kuchnię, talerze i kubki stoją już kilka dni w zlewie, obok zwiędłe zioła, otwarta butelka oleju roślinnego i patelnia z resztkami jajecznicy, którą jadłam na kolację chyba w zeszłym tygodniu. Podnoszę pokrywkę "kurwa, jak śmierdzi" i szybko zakrywam patelnię.
Koty nie przestają miauczeć, wychylam się lekko, żeby zobaczyć czy drzwi od pokoju męża są zamknięte. Przecież wiem, że są - nie wiem, czemu to robię. Może jednak gdzieś tli się we mnie nadzieja, że odejdzie w końcu od tego komputera żeby mnie przytulić. W końcu jeden z kotów - Molek wyciąga łapy i przejeżdża pazurami po moich nogach - już wiem, że muszę niezwłocznie go nakarmić, sięgam po puszkę kociego żarcia i wysypuję porcje do dwóch misek - Białas (drugi z kotów) aż drży z podniecenia. Dobra, koty załatwione.\
W głowie świtają mi kolejne rzeczy, które powinnam zrobić:
- pranie
- zmywanie naczyń i tej cholernej patelni
- odkurzanie
- umycie kabiny prysznicowej i terakoty w łazience
- przetarcie kurzy w salonie ...
Co robię? Biorę komputer, idę do sypialni, włączam go i zaczynam surfować po internecie. I tak moi drodzy jest CODZIENNIE z wyłączeniem weekendów, gdzie rzadko kiedy wskakuję w ciuchy codzienne. Czasem nawet nie wychodzę z domu. Leżę, jem i gram. Brzydzę się sobą - nie wiem kiedy stałam się takim człowiekiem.
Nie wiem jak się zmotywować do działania. Wszystko nagle straciło sens - nie widzę rozwiązania.
Nie wiem czy jeżeli schudnę to będę szczęśliwsza. Nie wiem, czy źle się czuję w swoim ciele. Na prawdę mało wiem.... oprócz jednego - chyba odkryłam czym jest kryzys wieku "średniego" (o ile 25 lat to średni wiek).
Pomocy...
Dostałam pierwszą w życiu pracę, która jeszcze pogorszyła mój stan psychiczny. Budząc się rano, wystawiałam jedną nogę za krawędź łóżka i już wtedy wiedziałam, że NIC MI SIĘ NIE CHCE. Leżałam więc kolejne, dobre 50 minut, po czym wyskakiwałam z ciepłego legowiska jak poparzona "bo spóźnię się do pracy". Prysznic? Śniadanie? - nie ma na to czasu.
Wracając z pracy, zahaczam o jakiś bar - proszę lazanię, zupę i deser i biegnę z drugą porcją dla męża do domu.
Gramolę się do klatki schodowej, wjeżdżam windą na 8. piętro - bo przecież nie będę wchodziła na piechotę! Otwieram drzwi, "JEZUS!!!, jak dobrze - jestem w domu". Podaję pudełka z obiadem mężowi, całuje mnie w usta - ale tak lekko, bardziej po przyjacielsku i idzie do pokoju - grać w gę komputerową. Pod nogami wiją mi się moje dwa kocury - miaucząc wniebogłosy, żeby je poprzytulać i nakarmić. Robię kilka kroków w stronę kuchni, przystaję i patrzę w okno, za którym od dłuższego czasu pracują robotnicy przy budowie nowego klatko-wieżowca dla kolejnych zmęczonych mas ludzkich. Obracam głowę i widzę kuchnię, talerze i kubki stoją już kilka dni w zlewie, obok zwiędłe zioła, otwarta butelka oleju roślinnego i patelnia z resztkami jajecznicy, którą jadłam na kolację chyba w zeszłym tygodniu. Podnoszę pokrywkę "kurwa, jak śmierdzi" i szybko zakrywam patelnię.
Koty nie przestają miauczeć, wychylam się lekko, żeby zobaczyć czy drzwi od pokoju męża są zamknięte. Przecież wiem, że są - nie wiem, czemu to robię. Może jednak gdzieś tli się we mnie nadzieja, że odejdzie w końcu od tego komputera żeby mnie przytulić. W końcu jeden z kotów - Molek wyciąga łapy i przejeżdża pazurami po moich nogach - już wiem, że muszę niezwłocznie go nakarmić, sięgam po puszkę kociego żarcia i wysypuję porcje do dwóch misek - Białas (drugi z kotów) aż drży z podniecenia. Dobra, koty załatwione.\
W głowie świtają mi kolejne rzeczy, które powinnam zrobić:
- pranie
- zmywanie naczyń i tej cholernej patelni
- odkurzanie
- umycie kabiny prysznicowej i terakoty w łazience
- przetarcie kurzy w salonie ...
Co robię? Biorę komputer, idę do sypialni, włączam go i zaczynam surfować po internecie. I tak moi drodzy jest CODZIENNIE z wyłączeniem weekendów, gdzie rzadko kiedy wskakuję w ciuchy codzienne. Czasem nawet nie wychodzę z domu. Leżę, jem i gram. Brzydzę się sobą - nie wiem kiedy stałam się takim człowiekiem.
Nie wiem jak się zmotywować do działania. Wszystko nagle straciło sens - nie widzę rozwiązania.
Nie wiem czy jeżeli schudnę to będę szczęśliwsza. Nie wiem, czy źle się czuję w swoim ciele. Na prawdę mało wiem.... oprócz jednego - chyba odkryłam czym jest kryzys wieku "średniego" (o ile 25 lat to średni wiek).
Pomocy...
dorciaw1980
13 sierpnia 2013, 14:14Sie zaniedbalas. Znam to, przerabialam. Samo chudniecie cie nie wyleczy. Cala musisz sie ogarnac. W zasadzie pierwszy krok juz zrobilas, masz swiadomosc ze trza by cos zrobic. Zacznij od patelni. ;) trzymam kciuki :)
NoWorries
13 sierpnia 2013, 14:03ps. mozecie tez domowe obowiazki podzielic :) kiedy Ty wracasz z pracy np.obiad czeka na Ciebie i pozniej macie wspolny czas razem, film przy winie itd :) masz 25 lat, cale zycie przed Toba nie poddawaj sie chwilowej chandrze !
NoWorries
13 sierpnia 2013, 14:02Rozumiem Cie, zycie codziennie przytlacza i ludzie zapominaja o tym co wazne... Moze pogadaj z mezem i zamiast grac w gry spedzilibyscie chwile razem. Moze wyjscie do kina/teatru, wspolne uprawianie jakiegos sportu ? pomysl o tym jak bylo, kiedy zaczynaliscie byc razem :)
alosia88
13 sierpnia 2013, 13:56Doskonale Cię rozumiem. Ja również mam 25 lat i podobne problemy. Szukam ratunku w sporcie, odchudzaniu, poprawie wyglądu, szukaniu nowych pasji...żeby nie zwariować !! :) Głowa do góry, pierś do przodu i bierzemy się za siebie, od dzisiaj :)) Pozdrawiam
malinowa_mamba
13 sierpnia 2013, 13:50może to zabrzmi banalnie, ale proponuję znaleźć z mężem jakieś wspólne hobby, zacząć razem gotować, wychodzić gdzieś we dwoje, po prostu spędzać czas ze sobą. Piszesz jakbyś miała z 50 lat a jesteś młodą dziewczyną i trzeba cieszyć się i korzystać z życia :)