rozwiązany. Wczoraj wieczorem odezwała się kobitka, gdzie i kiedy można odebrać kotka, dałam namiary na małża. Zadzwoniła zaraz i dzisiaj rano odebrała...oba. Tak sobie pomyślałam, że fajnie byłoby jakby oba maluchy trafiły do jednego domu, byłoby im milej , ale nie chciałam naciskać , stwierdziłam , że jak kobitka zobaczy ten duet to może zmięknie. I tak się stało. A małż....jak wrócił do domu i opowiadał mi o tym to się....popłakał. Nie drążę czy to z racji miłości do zwierząt czy to było jakieś wspomnienie, które go łączyło z matką ( bo przecie zajmował się kociakami cały czas od jej śmierci). Ale wrzucam obiecane zdjątka kociaków.
Poza tym ...moje ciele zareagowało...waga ciut się ruszyła. No ale i trochę inaczej wyglądają moje posiłki. Oprócz większej ilości warzyw ( które mają być " wyściółką" - czyli powinnam je zjeść przed posiłkiem) śniadania na zmianę wyglądają tak : jednego dnia płatki z jogurtem i czymś tam czymś tam - u mnie to przeważnie miód, orzechy , czasem dorzucę - 3-4 suszone morele albo śliwki, a drugiego dnia mój chleb żytni razowy i coś do tego np. twarożek albo jajko. Poza tym bez zmian, wczoraj na obiad miałam grillowany cycek indyczy do tego kasza bulgur i sałatka z gotowanego buraka doprawiona chrzanem, nawet ZW ( zaraza wuhańska) się podpięła pod obiad ( czytaj akurat przyjechał, jak odcedziłam kaszę) , zjadł , przeżył i nie marudził . Na kolację miałam solidną porcję sałatki ze szpinaku , tuńczyka, szalotki, pomidorków truskawkowych, papryki, oliwek, ziarenek z oliwą i cytryną i to zapite szklaneczką wytrawnego czerwonego hiszpańskiego wina. Mniam. Obżarta byłam po kokardę. No dobra...koniec gadania, idziemy się sycić naturą. Dzisiaj trochę zachodów i wschodów ( jeszcze październikowych) i trochę badyli.
No to miłego dnia, u mnie dzisiaj w planach pieczenie chleba ( zaraz go wstawię do piekarnika) , zrobię ciasteczka owsiane ( z racji zepsiutego wciaż robusia i pobolewającej ręki, będzie to akt poświęcenia z mojej strony) a potem pójdę na spacer i odbiorę sobie paczkę z nową bielizną. No to ahoj!!!!!
Magdalena762013
20 listopada 2020, 23:55Śliczne kotki, takie nietypowej urody?! I oczywiscie moj ulubiony koper!
Beata465
21 listopada 2020, 07:24Marchew niewiasto, marchew :D :D
Magdalena762013
22 listopada 2020, 10:01Oj wiem wiem. Pisałaś mi juz kilka razy. Ze to dzika marchew. Ale co ja poradzę, jak mi to koper przypomina??
Beata465
22 listopada 2020, 12:48łoki specjalnie dla ciebie to koper ( vel dzika marchew) :D :D
Magdalena762013
22 listopada 2020, 13:32Hurrra
Clarks
19 listopada 2020, 08:44Jak dobrze, że trafiły do jednego domu. I dla kitulków i dla kobietki. Małe kocięta - jak to dzieci - będą się razem bawić, ganiać, figlować. Gdy wzięła jednego to zabawy spadłyby na nią. A energii takie maloty mają, że ho ho ho
Beata465
19 listopada 2020, 17:21Te starsze też ...dzisiaj moje niespożyte energetycznie psice, mało że mnie " mordę " intensywnie lizały, to chwilę potem uskuteczniały swoje harce i intensywnie się " podgryzały" :D
DARMAA
17 listopada 2020, 16:48Fajne kociaczków dobrze że znalazły dom. Pozdrawiam.
Beata465
17 listopada 2020, 19:13Ja też się cieszę ...bo wreszcie małż będzie mógł załatwić jednego klienta więcej ( jak to pracoholik) ;)
equsica
17 listopada 2020, 16:28Ohhhh! Jakie cudowne koty! Nie dziwię się że poszły w pakiecie. Mam nadzieję że to szczęśliwa adopcja
Beata465
17 listopada 2020, 16:48Niech im będzie jak najlepiej i wice wersalka ...właścicielom z kotami również
Campanulla
17 listopada 2020, 15:58Mąż taki z tych czułych. A zjadanie dużej porcji zielska , to ogromna praca dla szczęki, stąd człowiek taki nażarty. Dziś na kolację będę miała taka przyjemność.
Beata465
17 listopada 2020, 16:47a ja dzisiaj na kolację ...zupę z odpadów kalafiorowych i marchwi :D za to na obiad wrąbałam kawałek pstrąga duszony na kopcu warzyw : selerze naciowym, porze, cukinii, bakłażanie, marchwi, papryce i na pomidorach ...a większość z tych warzyw półtwarda ...mniam. Pychota
Campanulla
18 listopada 2020, 13:01No raczej, jak mówi młodzież, al dente warzywa, tylko tak.
Beata465
18 listopada 2020, 13:26ja tam lubię ...wszystko al dente ( no może są rzeczy które jednak lubię " durro" ) a chłop jęczy ...bo w jego rodzinnym domu wszystko było rozciapane ( jakie to uparte przez 34 lata się nie przyzwyczaił do kwardości ;) )
annastachowiak1
17 listopada 2020, 15:31Śliczne te kociaki!
Beata465
17 listopada 2020, 15:53Na szczęście już zaopiekowane
Kasztanowa777
17 listopada 2020, 13:02Fajna to Twoja pani Nina, ze nawet winko w jadlospisie uwzglednia:) U mnie na krzywy ryj nikt sie na obiad nie zalapie, bo mam wszystko dokladnie odwazone i odmierzone. Musi byc "obiad proszony" (tak sie mowilo u moich radomskich Dziadkow). Zdjecia, sliczne, jeszcze sobie troche popatrze! Fajna masz pasje!
Beata465
17 listopada 2020, 13:21U mnie się załapuje bo a) nie muszę odważać , bo ponieważ urodziłam się w godzinie leni , to robię żarło przeważnie na dwa dni a często gęsto korzysta na tym małż ( wino też mi wypija) a pani Nina się śmieje, że żadnemu lekarzowi się nie przyzna , że pozwoliła mi na ankoholizowanie się. Ja też się cieszę że popadłam w fotografizm...zawsze to bezpieczniejsze niż alkoholizm ;)
Alianna
17 listopada 2020, 11:41Wzięłabym obydwa koteły na bank. Kiedyś, choć to dawno było wzięłam cztery. Cudne sierściuchy :-) Natura u Ciebie na fotkach jak zwykle zachwycająca. Pozdrawiam cieplutko :-)
Beata465
17 listopada 2020, 13:19I cieszę się wielce, że oba kociaki znalazły jeden dom , będzie im raźniej. A natura jest ...taka piękna, tylko trzebą ją ...chwycić :D Miłego popołudnia
alam
17 listopada 2020, 11:32No nie dziwię się, że oba wzięte. Kociaki przeurocze!!! Sama bym się skusiła, gdyby nie mój potwór. Buziaczki
Beata465
17 listopada 2020, 11:41I dobrze , że kobietka wzięła oba, będzie im weselej :D miłego dzionka