potrzebującym. Przylazłam et chałupa. Obowiązek serca i żył spełniam. W drodze powrotnej kupiłam ziarenka dla kaczek. Małż rano spytał czy może buchnąć karmę, która leży w " strychowej" lodówce, żeby karmić kaczki w parku ( wiosną i latem Tequilla ma zabawę z tymi kaczkami :D ) hmm...tamta karma jest naszykowana dla ptaków typu sikorki, gile bo to ziarenka wymieszane z tłuszczem, więc jak żwawo nawracałam się z krwioupuszczania kupiłam ziarenka dla kaczek :D Moja ulubiona pani z Ruchu stwierdziła że ja mam wyjątkowo " wielkie" serce, bo nawet ptaszęctwo dożywiam. Wczoraj byłam bez siły ...ledwie wróciłam od kata...moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa i to nie był ból zwiazany z ćwiczeniami, po prostu nie miałam siły nimi poruszać. Już myślałam że dzień będzie zawalony na każdym polu ale sumienie mnie tak chrupało, że wieczorem rozścieliłam karimatę i poćwiczyłam dupencję i brzuch. Zobaczymy jak się będę czuła dzisiaj, bo komputer świecił się na czerwono taki mam hematokryt i hemoglobinę, a doktor stwierdził że wyniki to mam jak mężczyzna a nie kobieta ...eeeee...no bo ja podobno jestem " silną " kobietą :D:D Dziecki już w Singapurze, dostaję meldunki o każdym starcie i każdym lądowaniu, monitoring działa. Uffff opije się wody i zalegnę na troszkę, bo to moje pompowanie krwi...dzisiaj poszło wyjątkowo szybko, trochę mnie zmęczyło, tym bardziej że drogę powrotną pokonałam w szybkim tempie. Hmmmm chyba jednak to ćwiczenie ciela wywołuje skutki i krążeniowe i szybkościowe hehehehehe...niedługo będę niczym torpeda .......ziuuuuu i przemknę ludeczkom przed ócz błękitami.
Aaaa a " propoś" mojego nowego dziecka , jadę po nią za tydzień. Wczoraj dostałam szelki i smyczkę śliczne, optymistyczne zielone w białe kości :D , kupiłam też jedzonko dla szczeniaków, żeby mi nie zeszła z głodu :P. W poniedziałek dzwoni kumpel, który jest " dziadkiem" szczeniaczków, więc odbieram i mówię, że nie zapomniałam o psince i przyjadę za tydzień bo ten tydzień mam mocno " wyjściowy" a nie chcę zostawiać Whisky pod opieką Tequilli, żeby jej nie zeżarła w ramach drugiego śniadania. A on mówi że nie dzwoni żeby mi przypomnieć, tylko nie wie czy ja jestem przygotowana na to że będę miała psa obronnego. Trochę mnie to zdziwiło bo psinka nie powinna być większa od yorka, a on kontynuuje " zbója bierzesz, rozstawia wszystkich po kątach nawet brata leje ( bo towarzystwo się składa z trzech suczek i jednego pieska) najsilniejsza jest i najbardziej rozrabia. No i dobrze stwierdziłam , moja krew, bo jakby była memejowata to bym ją wychowała na ....rottweilera ( choć tak naprawdę rottweilery to przesłodkie psiaki, wiem co mówię bo miałam takowego) .
No to miłego dzionka wszystkim ahoooooj !
tagitelle2
20 stycznia 2017, 12:49ja tez ziarenka w ogrodzie wystawiam ,jak ptaszki przylatuja to przynajmniej mam z kim pogadac ;-) wystawiam tez naczynie z woda na miejsce najbardziej naslonecznione bo im sie biedakom pic chce (i sprawdzam czy nie zamarzlo) tylko nie wiem czy przy polskich mrozach to tak da rade zeby nie zamarzlo (tutaj mroz ,przewaznie w nocy..)
Beata465
20 stycznia 2017, 13:03u nas czasem zamarza jak mrozisko, bo na ganku mam miskę z wodą dla psiczki :D dobrze że drugą miskę ma w domu ..bo by miała lody do lizania :D
WiktoriaViki
19 stycznia 2017, 20:17no, ja czekam na tego dzieciaka, buźka
Beata465
19 stycznia 2017, 21:21Nie tylko ty ...dzisiaj wpadła Długoręka z " dodatkami" i się darła żebym psinkę pokazywała ( polasowało się jej, że już ją przywiozłam)
WiktoriaViki
21 stycznia 2017, 15:01hehehhe, to nieźle
holka
19 stycznia 2017, 17:37Masz gest z tą krwią :) naprawdę podziwiam i ćwiczenia codzienne - dzielnie się trzymasz postanowień! Ciekawa jestem co to za piesek ma być jakiej rasy?! Bo ostatnio z opisu wynikało,że duży...teraz piszesz,że mały...już się pogubiłam :(
Beata465
19 stycznia 2017, 21:20Marka Koondelbury :D Duża jest obecna suka ta druga będzie mała
holka
21 stycznia 2017, 15:01:D aaaa....to będzie wyjątkowa ;)
malutkikruk
19 stycznia 2017, 14:41mam nadzieję, że jak odchowam dzieci to i ja będę mogła oddawać krew:) póki co mam anemię jak nie powiem co:) ale mąż oddaje:) buziaki!pozdrawiam!
Beata465
19 stycznia 2017, 17:29świetnie :D więc niech się dzidzia zdrowo chowa a i ty poprawiaj sobie ukrwienie :D
Ta-Zuza
18 stycznia 2017, 20:27Czekam na fotki zakapiora;)
Beata465
18 stycznia 2017, 22:17będą obowiązkowo
aniaczeresnia
18 stycznia 2017, 20:18Haha, to Ci się dzieciatko zapowiada!
Beata465
18 stycznia 2017, 22:17takie lubie....niepokorne :D tym większa satysfakcja z wychowania :D
moderno
18 stycznia 2017, 16:56Dzielna z Ciebie kobitka
Beata465
18 stycznia 2017, 17:18Dziękuję Iwonko, spojrzałam dzisiaj na stronę naszej stacji, smutne, że prawie nie ma krwi..żadnej z grup, a ja jestem uniwersalnym dawcą. Niech się komuś przyda :D
siostrazdlugareka
18 stycznia 2017, 19:20I cóż że dusza by chciała do raju jak realia mi nie pozwalają :( Anemik , biorca... a mąż po żółtaczce . Jeszcze kilka m-cy i bachora wyślę .
Beata465
18 stycznia 2017, 22:18po anemię? ( chociaż przy jego ilości pożywienia raczej mu to nie grozi) czy po nową kolorystykę :D:D
Maratha
18 stycznia 2017, 11:14opublikowalo Ci tego samego posta 2 razy - just saying - cobys sie nie zdziwila jak Ci komentarze sie nie beda zgadzac :) ja sie W KONCU zapisalam na oddanie krwi na luty, w UK krew oddac to nie takie hop siup, nie mozna sobie po prostu zobaczyc krwiobusa w drodze z uczelni i stwierdzic o! Pojde sie wykrwawic... Nie, tu sie trzeba na wykrwawianie zapisac z miesiecznym wyprzedzeniem.... Dobrze ze mnie ta grypa teraz zlapala a nie za tydzien bo by byla d... zbita.
Beata465
18 stycznia 2017, 11:23Ja nie latam do krwiobusów :D idę grzecznie do stacji , tylko dzwonię dzień wcześniej żeby się nie natknąć na tę zakałę medyczną z którą się tak ścięłam kilka lat temu. Ale jest mój ulubiony doktor Jacek ( serio serio cudowny człowiek z wielkim poczuciem humoru) dzisiaj był na ekipie 30 km od Radomia, ale za to był drugi mój ulubieniec dr. Krzyś więc sprawa przyjemna. Dzisiaj było niewiele osób, za to po raz pierwszy widziałam tyle kobiet...panów było 2 szt. a pań chyba ze 6 ..nie wiem dokładnie bo ja byłam pierwsza , krew mi dzisiaj zasuwała aż miło, więc szybko się ewakuowałam i następne panie czekały dopiero na badanie albo nadciągały na teren stacji. Niemniej to budujące że jest nas coraz więcej.
Maratha
18 stycznia 2017, 11:30ja do stacji nie lubilam chodzic, czestochowska stacja nie ma najlepszej opini. Moj przyjaciel z dziecinstwa gzies zalapal WZW B i w sumie jedyne miejsce jakie nam do glowy przychodzi to wlasnie czestochowska stacja... Bo u dentysty w tym czasie nie byl, nie seksil sie, przekluwanego nic nie mial, w szpitalu nie byl... Wiec w czewie wolalam busy, przynajmniej wszystko mieli jednorazowe. W Cieszynie jak mieszkalam to do stacji chodzilam,tam bylo calkiem przyjemnie
Beata465
18 stycznia 2017, 11:48hooo dzisiaj nowości mnie już zastały, ale z tego co wiem nasza stacja jest jedną ze słynniejszych :D w kraju, i poza tym małpoludem dr R. pracują tam bardzo mili ludzie :D
EwaFit
18 stycznia 2017, 10:44WOW, jestem pod wrażeniem! Jestes niesamowita !
Beata465
18 stycznia 2017, 11:10zarumieniłaś mnie :D:D dziękuję
ellysa
18 stycznia 2017, 10:32dzielna babka z Ciebie!!!!:)))))
Beata465
18 stycznia 2017, 10:44Ja mam jej pod dostatkiem niech służy tym, którzy jej potrzebują. Poza tym w mojej rodzinie występuje choroba krwi, zespół Willebranda ( ojciec i obie siostry zarazami są) i tylko ja mogę dawać :D:D