miałam kupę planów na urlop, skończyło się na tym,że....solidnie się poopierdzielałam ;) Dietkowo było ok, nawet jak były jakieś grzeszki to wliczone w plan że tak powiem więc kalorie się zgadzały. Treningi wszystkie planowo odbyte, może plan kroków nie zawsze ale starałam się żeby było bliżej jak dalej do celu, tylko jak leciałam już na mordkę to nie łaziłam na siłę tylko szłam spać.
Nie kupiłam suszarki do warzyw bo kasy trochę mało w tym miesiącu i doszłam do wniosku że jak mam albo suszarkę, albo deskę do prasowania bez której szlag mnie trafia, to bez suszarki jeszcze trochę przeżyję ;)Przy garach też nie stałam, za gorąco, wystarczyło mi bieżące gotowanie i popełnienie paru słoiczków przetworów.
Dermatolog kazał mi się na słońce wystawiać więc się słucham i widzę efekty - terapia leżing-smażing-balkoning działa, choć ciężko mi wytrzymywać w jednej pozycji tyle co trzeba. Ale przemęczę się jakoś i może do końca lata pozbędę się większości zmian w końcu.
martiniss!
20 czerwca 2018, 15:17pierwsze słysze by dermatolog zalecał smażenie się w takim upale ! Mam nadzieję, że z filtrem i to wysokim!
beanna83
20 czerwca 2018, 17:41smażenie czyli naświetlanie UV za darmo ;) nie w pełne słońce (przeważnie koło ósmej-dziewiątej, choć już wtedy przeważnie gorącooo), z nastawionym stoperem i solidne nawilżanie zaraz po. Byłam sceptycznie nastawiona, ale muszę przyznać że efekt przerósł moje oczekiwania, zwłaszcza na twarzy