Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
hejka


udało mi się wczoraj i dzis poćwiczyć u babci, dodatkowo długie spacery z ciotki psem, do domu wracałam dzis z buta. Dobrze że wzięłam swoje wafle, bo ciotka oczywiście zapomniała że nie jem chleba. Wczoraj dojadłam ok pół kromki bułki której babcia nie podołała na kolację ( kroję babci na kawałeczki żeby więcej zjadła,ale czasem nie da rady. Bo babcię moje drogie trzeba niestety trochę podtuczyć, gdyż biedactwo ma niedowagę) i dziś brzuch jak balon. I zaparcie. Z grzeszków: wypiłam wczoraj jakieś 100 ml czerwonego wina, dzisiaj idę na  jedno pepsi (spotkanie z kumpelami), ale w sumie byłam na tyle grzeczna że  w sumie 1600 Kcal nie przekroczę. 
 Moja Azka (owczarek środkowopodwórkowy )ma cieczkę. Skubanica, tak się szarpnęła że karabińczyk w smuczy trafiła szlag. Puściłam wiązankę, to się łaskawie zatrzymała, wzięłam ją na ręce i zaniosłam do domu. Teraz jest na mnie obrarzona, normalnie foch stulecia
 W poniedziałek już kolejny semestr.......przydałby się jeszcze z tydzień ferii......

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.