Wiedziona jakimś artykułem z onetu postanowiłam spróbować diety bezglutenowej. Bez nadziei, ale i bez podejścia że jak coś ma śladowe ilości to momentalnie odpada. I muszę powiedzieć że jestem pozytywnie zaskoczona. Wkońcu przestałam być wiecznie głodna, łatwiej mi się skupić, znikł ten permamentny ciężar w żołądku do którego zdążyłam się przyzwyczaić. Lekki dyskomfort po zjedzeniu placków ze zwykłą mąką utwierdził mnie na tej drodze. Najbardziej mnie zaaskoczyło to, że po jakimś tygodniu od przestawienia się ktoś mógł przy mnie pochłaniać pączki itp. a ja nic! zero "ślinotoku".
A najśmieszniejsze jest to, że ruszając się jeszcze mniej niż normalnie, gdyż grypa rozłożyła mnie na łopatki, zeszłam w końcu do 70 kilogramów, co nie miało miejsca od bardzo dawna.