Jak już wszystko wymyśliłam, łącznie z trasą, zorganizowałam - łącznie z biletami na Kasprowy, pocieszyłam się i nagadałam chyba ze cztery godziny, prognoza zaczęła się zmieniać. Na deszczową i wietrzną mocno😒.
No cóż, zrobiłam zwroty biletów, odwołam noclegi w schronisku, pozłościłam się z pół godziny i poczułam, że uratowałam nas od strasznej poniewierki😉.
W piątek (już tak po 22, bo wcześniej korki są niemiłosierne, droga, która powinna zajmować 1,15, wydłuża się do dwóch z grubym hakiem), pojechaliśmy do naszego lasu.
Grzyby wreszcie się pokazały, więc budzik był na 6.40 nastawiony (tylko dla mnie, S. lubi spać długo), kawa, rower i do lasu. A tam parkingi pełne samochodów, a las pełen ludzi z pełnymi koszami). Zimno, nad rzeką szron na trawie, mgła, a przez nią próbuje słońce się przedostać. Pięknie.
Dzisiaj już gorzej, po 14 do domu wygonił nas mocny deszcz.
Grzyby się suszą, dwa słoiki w occie zamarynowane, pigwowiec pozbierany i wymieszany z miodem.
Sikorki ziarnem słonecznika nakarmione.
Poniedziałek: 20 km rower + 0,5h siłownia
Wtorek: 45 km rower
Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia
Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia
Piątek - niedziela: 90 km rower, a kroki i przysiady niezliczone.
Milly40
14 października 2024, 10:35Tatry chyba jeszcze trochę postoją, więc powinno się udać za jakiś czas. Choć ja Tatr to nie lubię, zimą to w porównaniu do Alp pagórki a do chodzenia za strome i za zatłumione. Ja lubię o tej porze Beskidy, szansa aby spotkać człowieka taka jedna na milion, juz predzej niedżwiedzia :)
beaataa
14 października 2024, 11:20Ja lubię ogrom Tatr. Beskidy nudne mi się wydają, chociaż zaglądam czasami.
kasiaa.kasiaa
14 października 2024, 05:32Pogoda potrafi namieszać 😥 Ale cos się odwlecze to nadejdzie 🤣😊