Wolny weekend + ładna pogoda +auto w serwisie = jazda rowerem do naszego lasu.
Spokojne 54 km, po naprawdę pięknej okolicy. Zajrzeliśmy nad Bug, ponarzekaliśmy, że prom zlikwidowany i żeby dostać się na drugą stronę, trzeba wdrapywać się po bardzo stromych schodkach na okropny most samochodowy, kupiliśmy miód gryczany prosto od pszczelarza.. Napasłam oczy widokami 😍.
Wieczorem ognisko, a rano wycieczka nad Narew.
Jaka szkoda, że lato się powoli kończy 😥
Nowa chusta/Miss Grace troszkę podrosła w pociągu, bo do tej pory pogoda jej nie sprzyja:
I przytachałam chyba z 10 kg cukinii, a właściwie to S. przytachał, od lokalnej pani, aż nie wierzę, że tyle wegańskiego leczo pożremy, chociaż ostatnio to nasz przysmak.
Naturalna! (Redaktor)
5 września 2022, 08:04Też zrobiłam wczoraj wieczorem leczo :D ale bez cukinii, tylko z mnóstwem papryki i trochę pomidorów, no i nie wegańskie, nie, nie, nie ;) Ja tam się cieszę z końca lata i czekam na jesień i grzyby, bo mam grzybowy głód w tym roku straszny! Zazdroszczę Wam trochę tego rowerowania. Tak wczoraj zagadałam do Naja, że może byśmy mogli którejś niedzieli skoczyć na rowerkach do Holandii. Wyszłoby 50 km. Myślę, że spokojnie dałabym radę bez żadnego przygotowania, bo przecież tu wszędzie płasko, ale twarz Naja wyrażała koktajl uczuć i to niekoniecznie tych pozytywnych, akceptujących mój pomysł ;) Ale obiecał, że w Polsce będziemy razem jeździć - myślę, że to jest jak najbardziej realne! Z cukinii to ja planuję koniecznie zrobić to, popatrz: https://www.wegannerd.com/2018/07/jest-ci-smutno-jest-ci-zle-usmaz-bhaji.html
beaataa
5 września 2022, 10:25U mnie z grzybami kicha w tym roku 😞. Susza taka, że nawet purchawki żadnej nie ma..
Naturalna! (Redaktor)
5 września 2022, 14:37Ja dziś znalazłam pięknego żółciaka siarkowego. Nie jem ich (jeszcze).
zlotonaniebie
5 września 2022, 06:31Dystans niczego sobie, ale co to dla Was:)) Umiesz wypoczywać i za przysłowiowym płotem i na drugim końcu Europy, fajna Kobieta z Ciebie:)) Ty masz cukinię, a ja pomidory, też 10 kg, ale chyba drugie tyle kupię, bo u mnie sos pomidorowy w zimie bardzo się przydaje. Chusta w przepięknych kolorach, bo ja miłośniczką niebieskiego jestem.
beaataa
5 września 2022, 07:26Na pomidory też miałam chęć, ta pani ma najlepsze, jakie jadłam, ale w sakwach to tylko twarde można przywozić. Ale mam drugie źródło tuż za rogiem. Może by Ci sie chciało zrobić wpis o sosie pomidorowym...? poproszę:)
zlotonaniebie
5 września 2022, 07:37Sos to nic odkrywczego. Kroję je na kawałki, trochę solę i odrobina cukru ( pomidory wtedy łatwiej puszczają sok ) i gotuję na wolnym ogniu tak długo by się dobrze rozpadły. Potem przecieram przez sitko. Tu trzeba uważać, by żadna pesteczka nie dostała się do pulpy, bo potem fermentują. Taką pulpę gotuję na wolnym ogniu tak długo, aż osiągnę gęstość jaką potrzebuję. Lubię jak tej wody trochę odparuje, ale też nie za gęsto. Próbuję i czasem doprawiam solą i haustem oleju. Te wrześniowe pomidory są słodziutkie, więc same w sobie są przyprawione. Przelewam do słoików i pasteryzuję. Ja kupuję takie pomidory co są w falbankę. Kiedyś kupowałam Limy, ale one czasem mają taki gruby rdzeń w środku i ciężko je przetrzeć. a te w falbankę są samym miąższem i praca dużo łatwiejsza.
beaataa
5 września 2022, 10:26Dziękuję 😀