Wynajęliśmy coś jakby mieszkanie w Brajnikach/Narty. Z kuchnią no i łazienką (ale łazienka to standard). Pan gospodarz (bez maseczki) wyciągnął rękę na powitanie i ja go dotknęłam. I jedzenie na wynos zamówiliśmy. Raz drogie i niedobre (przesolony, ościsty sandacz z nijakimi ziemniakami i zwiędłym zestawem surówek), drugi raz tanie i pyszne placki ziemniaczane, odbijające mi się słabym tłuszczem przez kilka kolejnych godzin.
Następnym razem swoja kaszę i warzywa będę woziła. I jadła je.
Ale jak pięknie tam było = wzgórza + jeziora.
78 km nakręcone, mało może, ale pogoda takase
S. lata dronem (nowa jego zabawka):
A ja walczę z nowym projektem (słabo mi idzie):
diuna84
19 maja 2020, 12:50czekam na efekt końcowy
Ajcila2106
18 maja 2020, 12:53Tak już te nasze duże chłopaki mają, że lubią nowe zabawki;) Znaczy się, mój taki sam:) Czyżbyś teraz robiła ponczo?
beaataa
18 maja 2020, 14:41Swetrobluzę Cozy pullover by Ewelina Murach. Z motyką na słońce się porwałam...
Ajcila2106
18 maja 2020, 23:42Zdolna jesteś...dasz radę:) Podejrzałam sobie ten wzór...fajny...oby wyszło za pierwszym razem:)
sachel
18 maja 2020, 11:41Jedzenie na mieście, to jak kinder niespodzianka - nigdy nie wiesz na co trafisz :) Jak wyższe ceny to czytam opinie na Tripadvisor, ale to i tak nie zawsze pomaga :)))). Zapowiada się coś fajnego - takie same markerki sobie robię :)
beaataa
18 maja 2020, 12:11Tam były dwa miejsca z żarciem otwarte. Nie było co sprawdzać:(. A co się zapowiada, jest na zdjęciu, na którym te nitki leżą. Daleko od moich umiejętności, ale bez walki nie ma zabawy:) pokaż, proszę, w czym są Twoje markerki..
beatawalentynka
18 maja 2020, 09:47Z jedzeniem różnie to bywa, nawet w dobrych hotelach może się nie ciekawe trafić. Ale jednak zawsze wygodniej niż samemu przygotowywać, potem sprzatanie, wiec ja jestem zdecydowanie za "kupionym". Czasami też na perełki można trafić :) Moja chusta skończona, ale mam mały dylemat, bo trochę ostatniego koloru włóczki mi zostało a zakończyłam wzorem do którego nie wiem jak dodać 1 -2 rządki, więc chyba na tym poprzestanę. Ciężko przewidzieć na ile tej końcówki wystarczy. Jak wypiorę to wstawię fotki. Fajnie, że się zdecydowaliście na wyjazd. Ja czekam aż mąż się zregeneruje i też gdzieś ruszymy.
beaataa
18 maja 2020, 11:31Ciekawa jestem Twojej chusty?? I zdrowia dla męża!:)
Mikelunia
18 maja 2020, 07:32My jedziemy w sobote do domu letniskowego ze swoim prowiantem ( obiady) to co lubimy i jakosc pewna.,nacielismy sie nie raz w takich sytuacjach 😬 wiec rozumiem cie. U nas sie ludzie jeszcze nie witaja tak i chyba dlugo nie beda ☝️
beaataa
18 maja 2020, 08:59My na wyjazdach wychodzimy po własnym śniadaniu (jajecznica z grzybami), wracamy po ciemoku:). Więc albo wozimy palnik i coś swojego odgrzewamy, albo szukamy. I akurat na Mazurach, na niezły obiad można trafić. Ale nie tym razem.
zlotonaniebie
18 maja 2020, 06:06Jedzenie poza domem jest zawsze dla mnie porażką. Dlatego zazdroszczę dziewczynom, jak piszą, ze jadły coś fajnego na mieście. I właśnie podczas takich krótkich wyjazdów ten punkt jest najsłabszy. Ale poza tym co użyłaś to Twoje:)