Piątek - niedziela:
50 km szlakiem Krutyni, jezioro Dłużec - wieś Krutyń, kilkanaście po taki wiatr, że woda wchlapywała się do kajaka, kilkanaście pod duży wiatr, a reszta z lekkim cudownym wiaterkiem w plecy. Burzę jakoś przypadkiem przeczekaliśmy w stanicy, a wichurę w namiocie w lesie (nie było bezpieczne miejsce, gałęzie spadały na namiot, a na porannym spacerze oglądałam wielkie powywalane drzewa).
1. Było pełno poziomek i dwa smażone sandacze.
2. Jedno ognisko i dwugodzinne poranne szybkie marsze z audiookiem Margaret Atwood, bardzo dziwnym, bardzo pasującym do tego miejsca.
3. Było zupełnie pusto - mój pierwszy raz kiedy widziałam Krutynię taką pustą w taka piękna pogodę - to chyba zasługa piłki nożnej.
_czarodziejka
20 czerwca 2016, 13:26Rzeka Krutynia? Co roku robię sobie na niej spływ kajakowy, tylko, że ja akurat wypływam zawsze z miejscowości Ukta :))) Przepiękne miejsce! Za każdym razem widoki zapierają mi dech w piersi :) Narobiłaś mi smaka na spływ, szkoda, że najszybciej będę mogła go zorganizować w sierpniu :(
beaataa
20 czerwca 2016, 15:34Pięknie tam jest, a teraz dodatkowo jakiś cudem było zupełnie pusto. Super spływu życzę w sierpniu:)
iw-nowa
20 czerwca 2016, 12:44Ale bym chętnie znów popływała na kajakach! Chyba muszę zmienić moje życie, bo zbyt wiele sobie ciągle odmawiam. Wiele bym dała za taką wyprawę, chociaż nie wiem, czy nie uciekłabym z krzykiem gdybym taką noc z takimi burzami miała spędzić w namiocie pod padającymi drzewami. :)
beaataa
20 czerwca 2016, 15:36Ja też bym uciekła, tylko nie było dotąd;-)
beatawalentynka
20 czerwca 2016, 12:14Ale super, uwielbiam kajaki a tak mało mam teraz okazji tak spędzać czas.... Niebezpiecznie w namiocie w taką wichurę, dobrze, że Wam się udało w miarę bezpiecznie przetrwać. Nam w lesie w zeszłym roku drzew nałamało ogrom, do dzisiaj zbieramy skutki tego, a nie wiadomo jeszcze czy tym razem znowu bałaganu się nie narobiło, ale już nie mieliśmy siły jechać zobaczyć jak sytuacja wygląda, bo za dużo pracy przy domu było po przejściu nawałnicy. Audiobooki słuchasz z telefonu, wykupujesz sobie} czy masz jakiś inny sposób. Ja w komputerze wlaczam sobie, ale jakoś tak co do telefonu, ciągle odkładam, musiałabym wykupić, a ostatnio jak pobrałam, to potem nie chciało się odtworzyć. Za mało korzystam i chyba za słabą mam wiedzę na ten temat....
beaataa
20 czerwca 2016, 20:50Ja kiedyś byłam w takim ośrodku, na Kaszubach, gdzie pas lasu był kompletnie zniszczony, wielkie drzewa powyrywane, wszystko przewrócone do góry nogami. Właściciel opowiadał, że to było 10 minut czegoś w rodzaju trąby powietrznej, bez żadnego ostrzeżenia. I ten widok mi się przypomniał jak coś zaczęło spadać na i koło namiotu. I bałam się tak 30 sekund, potem spałam jak kamień. A rano już było spokojnie:) Audiobooki słucham z telefonu przez słuchawki oczywiście. Potrzebna jest w nim aplikacja, żeby można było odtwarzać. A mam je z różnych źródeł: kupuje, dostaje, czasami "znajduje". Lubię uczyć się angielskiego, więc jest okazja. Dużo książek po polsku mi nie weszła, a po angielsku były super np Murakami, czy Margaret Atwood, moje ostanie wielkie odkrycie.
beatawalentynka
21 czerwca 2016, 11:04No właśnie moje dzieci korzystają z angielskich książek, ja niestety za mało znam angielski i nawet ostatnio chciałam sobie właczyć sitę a okazało się, że mój odtwarzacz nie działa. Muszę poprosić syna, żeby mi sprawdził, czy mam taką aplikację, może dlatego nie mogę odsłuchać audiobooka. U nas tak właśnie w zeszłym roku było, przeszła trąba powietrzna i powywalała nam ogrom drzew, dlatego jak pomyślałam, o Was w lesie w namiocie, to naprawdę ciarki mnie przeszły.