Dzisiaj wreszcie odebrałam moje ekologiczne jabłka i warzywa. Tak jak myślałam, punk odbioru był w prywatnym domu, nic na dużą skalę. A wszystko świeże, pachnące jak jedzenie jutro będzie gotowanie i próbowanie, ale jestem zachwycona.
Czwartek 20 km rower i spanie w saunie wreszcie porządnie nagrzanej.
Piątek 30 km rower, trening nóg i tyłka:
1. Romanian MC:
15x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 35kg, 10x35kg -pilnuje ramion, żeby nie opadały, żeby łopatki były sciągnięte
2. Wypychanie nogi do góry w klęku na maszynie do ćwiczenia tyłka: 20x 30 kg, 4 serie
2a. Przywodzenie nóg na ginekologu: 20x 24kg
2b. Odwodzenie nóg na ginekologu 20x 27kg
a i b w serii łączonej powtórzone 3 razy
3. unoszenie tułowia na poziomej ławce rzymskiej 20x trzy serie - śnieg stopniał, błoto wyparowała, więc poruszam się szybko, jestem wcześniej, robię więcej
i pędem na ABT,
godzina ABT - moja biedna, mocno stłuczona kość ogonowa chyba się wyleczyła (miesiąc co najmniej to trwało) i wreszcie mogę robić brzuszki, w których z leżenia przechodzi się do siadu=ta ogonowa roluje się po stepie i wszystko czuje.
marii1955
30 stycznia 2016, 15:02Jak czytam w komentarzu poniżej , wszystko jest smaczniutkie - trafiłaś wreszcie na swoje warzywka :) O Twoich treningach , to już nie wspomnę - zawsze są imponujące iii wspaniale , że ta kość ogonowa już się wyleczyła wreszcie :) Pięknego weekendu :))))))))))))))
beaataa
30 stycznia 2016, 14:52Dzisiaj wszystko było próbowane, pyszne i jak pachnie:) już nie będę kupowała nic w warzywniaku.
Arnodike
30 stycznia 2016, 08:13dziękuję za ten wpis. Pora pomyśleć o własnym warzywniku i sadzie ;-)