Świetlica wiejska zaklepana, dekoracje kupione, alba wisi w szafie..Zastanawiam się tylko co zrobić z kucharką, bo ta polecona przez kogoś z rodziny zawołała za gotowanie 1800 zł. No masakra jakaś!! Przecież to tylko przyjęcie komunijne, a nie wesele! Rosół ziemnioki, kilka mięs, może jakieś przystawki i kolacja dla nielicznych, bo połowa gości idzie na inne jeszcze komunie. Goście to najbliższa rodzina, ze 30 osób+ kilka małych dzieci. Popytałam inne mamy, ja mam najdrożej. A nie wiem nawet, czy kobieta dobrze gotuje. Do pomocy bierze sobie swoją siostrę, bo mojej nie chciała. I po co im branie wolnego z pracy w piątek? Chcą świnie zabijać czy kurczaki skubać??? Wydaje mi się ,ze w zupełności wystarczy sobota na przygotowania. I jeszcze chce ze dwie kelnerki do roznoszenia dań. Ciekawe czy jeszcze dwie do zmywania też????Najchętniej sama bym to wszystko ogarnęła, ale wolę piec ciasta, zająć się gośćmi i synem. Mały tak bardzo się cieszy, bo będzie mógł uczestniczyć we mszach św jak prawdziwy dorosły. Czeka na wielkie świętowanie z gośćmi.Wszyscy potwierdzili obecność, a to dla niego znaczy że jest lubiany. Najbardziej przeraża go długa alba, nie chce wyglądać jak dziewczyna. Nawet ksiądz go nie przekonał, że przecież on też pod sutanną nosi spodnie. Dla mojego 100% syna to i tak jest bez znaczenia i wygląda po prostu głupio. Pocieszyło go tylko to,że inni jego koledzy też będą tak samo głupio wyglądać.I to, że zaraz po mszy alba wraca na wieszak :-) Dziękuję pamiętniku, za wysłuchanie co mi leżało na sercu, już mi lżej. Może teraz na spokojnie wymysle jakieś rozwiązanie.