Mam w domu świetną książkę – autobiografię Michelle Obama. Becoming. Książka ta napisana jest świetnym językiem – jakby ktoś z tobą siedział przy winie i snuł długą i bardzo ciepłą opwieść o ojcu, szkole i celach w życiu. Michelle opowiada w niej jak mieszkała z rodzicami w Chicago, w mieszkaniu dzielonym między jej rodzinę i krewnych, jak z czasem dzielnica biedniała, bo co bogatsi biali wyprowadzali się do domków jednorodzinnych na przedmieściach, a u nich ceny lokali wciąż spadały i wartość gruntów, przez co upadały lokalne biznesy, inwestycje szły w inne rejony, a dzielnica apartamentowców stała się z czasem slumsem, w którym bezrobocie i przemoc zagościły na dobre. Jako dziewczynka była zdolną uczennicą i chciała iść na studia. Opisywała w autobiografii kłody, jakie pod nogi rzucał jej szkolny pedagog wspierający młodzież przy wyborze ścieżek kariery. Jak odmawiano jej możliwości ze względu na jej kolor skóry. Jak będąc już po studiach spotkała pewnego wesołego chłopaka o bardzo nietypowym nazwisku…
Podobała mi się ta lektura i wtedy już zastanawiałam się, a co gdybym ja napisała o sobie? Co by to było. I dziś mam podobne myśli. Co bym mogła o sobie napisać, poza tym co pisuję codziennie? Kim jestem? Dokąd zmierzam? Czy w moim życiu było coś wyjątkowego, co mogło by zainteresować ludzi? Czy mam historię do opowiedzenia?
Może byłaby to historia mojej emigracji. Może byłaby to historia moich relacji z mężczyznami, bo tu było też ciekawie. Może była by to historia zmiany mojej osobowości w czasie. Nie wiem. Jednak zauważyłam jedną prawidłowość w moim życiu – motyw przewodni. Z niezrozumiałych dla mnie powodów, jestem często uczestnikiem jakiś wydarzeń wynikających z niekorzystnego zbiegu okoliczności. Wiele moich marzeń zostało pogrzebanych przez brak pieniędzy rodziców. Możliwości stały się nie do zrealizowania przez to, że ja nie miałam pieniędzy – na przykład fajny bezpłatny staż po studiach w firmie, która ma ciekawy dział technologiczny, ale musiałabym umieć się sama utrzymać w obcym mieście będąc na tym bezpłatnym stażu. jak wszystkie moje szkoły rozwijały się dopiero, gdy ich mury opuściłam. Jak będąc dzieciakiem z rocznika wyżu demograficznego, miałam średnie warunki w szkole [36 osób w klasie] i na rynku pracy. Jak wyjechałam do Holandii w roku, kiedy zmieniło się prawo pracy, które na celu miało chronić interes pracownika, a spowodowało, że pracodawcy szybciej zwalniali pracownika. Jak zmieniło się prawo w gminie, w której mieszkałam w wyniku czego prawie wylądowaliśmy na ulicy. jak ceny domów poszybowały tak drastycznie w górę, że gdy wreszcie dostałam umowę na stałe i mogłam starać się o lepszy kredyt, ledwie załapaliśmy się na jakikolwiek kredyt. Jak teraz, kiedy mam pieniądze, by zrobić kolejne inwestycje w domu, nie mogę znaleźć firmy, która by to zrobiła, bo wszyscy mają pełne terminarze do końca roku. Ofiara zbiegu okoliczności. To byłby dobry tytuł. Kobieta w niewłaściwym czasie. Napisałabym o fakapach i bakapach, z jakimi przeszłam przez życie. I poniekąd tutaj trochę o tym piszę.
A tymczasem akapit pod tytułem – oszczędzam na ogród i znów wydałam pieniądze. Chwilowo pani od torebki się nie odzywa, ale dostałam maila od nessi, że są mega wyprzedaże. Pomyślałam sobie – ostatnia szansa – będą spódniczki biegowe to bierę. No i były – wzięłam w rozmiarze L – akurat dwa modele jeszcze miały L-kę. Nadal ceny są wysokie, ale patrząc na początkowe ceny oraz cenę z ostatnich 30 dni – jest lepiej. Dobrałam dwie pary spodenek do biegania.
Wzięłam rybaczki – pas bez kieszonek, więc będę musiała opaskę na ramię nosić.
Krótkie spodenki – bardziej na próbę, bo nie wiem, jak się będę czuła w takiej długości, czy nie będą się podwijać do góry.
Spódniczki są w tym samym kroju, a jedynie różnią się kolorem. Jedna jest gładka, a druga ma nadruk.
We wtorek miałam zakładaną wkładkę domaciczną. Jakoś nie trafiłam wcześniej na to, ani też koleżanki nie wspomniały. Zakładanie boli. Z tego, co później z nimi rozmawiałam, to dla nich był to bardziej nieprzyjemny zabieg jak badanie ginekologiczne, podczas, gdy ja bym chyba wolała mieć ząb rwany niż znów pozwolić sobie grzebać w szyjce macicy. Jestem ogólnie mało odporna na ból, ale czułam naprawdę implantację w bardzo bolesny sposób. Pani doktor dobrała się do mnie na szczęście szybko i jak otwierając opakowanie mireny powiedziała, ze do tej pory czułam około 60 procent bólu, jaki może się przydarzyć to miałam już dość. Po wszystkim krwawiłam, jak wtedy, gdy byłam dzieckiem i krew z nosa szła mi ciurkiem przez pół godziny. Tak samo wyglądało to po założeniu spirali. Wylałam się na podkład.
Do domu dojechałam w 15 minut i jak zobaczyłam wkładkę to dziwie się, ze ani spodni ani siedzenia w samochodzie nie poplamiłam. Do końca dnia byłam wyłączona z ruchu. Miałam iść biegać, ale powiedziałam sobie, ze mam to w nosie. Później wieczorem, jak nospa i ketonal trochę osłabiły ból i skurcz macicy, myślałam, że się wybiorę, ale jednak zostałam w domu. Olałam też trening. Moje myśli bardziej idą w kierunku odpuszczenia sobie do przyszłego tygodnia całości wyzwań. Czuję, że mam psychicznie i fizycznie dość. Mam ochotę leżeć i jeść czekoladki.
Miałam trzymać post od 13-tej, ale siadłam psychicznie i potrzebowałam czegoś, co mnie pocieszy. Uspokoi. Ukochany podał kanapkę z makrelą wędzoną i kanapkę z serem smażonym z kminkiem, który zrobił. Trochę mi było lepiej na duszy.
Ból obudził mnie jeszcze w nocy. Rano w środę wstałam niewyspana, połamana i z supłem w brzuchu. Do tego cały dzień chodził za mną wielki głód.
Jak na ironię - na reddicie trafiłam na wątek, gdzie kobiety robiły offtop pisząc o bólu przy zakładaniu spirali:
Więc nie jestem jedyna. Potem widziałam filmik na youtube z instrukcją jak się zakłada mirenę... cóż... hakami łapie się za szyjkę macicy i ciągnie aby wyprostować kanał rodny. No zajebiście! I do tego nie daje się znieczulenia?! Czekam na moment równouprawnienia, gdzie na żywca ciągną panów za wora hakami. Bez naskórka.
Pani doktor powiedziała mi, że mam uważać z używaniem kubeczka menstruacyjnego, bo można sobie nim wyciągnąć spiralę. Żeby po miesiączkach się upewniać, ze ona jest we właściwym miejscu, aby nie zajść w ciążę. No jeszcze tego by mi brakowało…. Minusem spirali, poza fantastycznym plusem – czyli działa przez 8 lat – jest fakt, że nie można sobie przenosić miesiączki. Krążkami i tabletkami dawało radę. No to sprawdziłam kiedy wypada mi miesiączka w czerwcu. Oczywiście podczas wyprawy rowerowej…. Bosko.
natalie.ewelina
26 lutego 2023, 08:39Ciekawa jestem twojego,,doswiadczenia,,z Mirena...ja mialam ja ostatnio 5 lat temu. Zakladana 2 razy ale jej przydatnosc wynosila wtedy 5 lat a nie 8. Na poczatku nie bylo fajnie ale potem organizm sie przyzwyczail..miesiaczki nie mialam wcale... Moj tytul ksiazki,, tesknoty skrywane w sercu,, Pozdrawiam serdecznie Przyjemnej niedzieli
Babok.Kukurydz!anka
26 lutego 2023, 09:36Obecnie jest okej. Dwa pierwsze dni były niefajne. Ściskało z dole brzucha. Jakby się coś działo to będę tu marudzić. Dziękuję za tytuł. Chętnie bym poczytała.
.krcb.
24 lutego 2023, 07:18A Twój facet nie myślał o wazektomi? Skoro nie planujecie dzieci to mielibyście problem z głowy. On nie ma z tego tytułu żadnych problemów przecież ani zdrowotnych ani nic a tak to ty musisz poświęcać swoje zdrowie
Babok.Kukurydz!anka
24 lutego 2023, 10:06Mam torbiele. Hormony powodują że nie rosną nowe. Antykoncepcja nam użył więc podwójnie. Poza ttm żadne z nas nie jest przeciwnikiem zwykłych kondomów. Nigdy nie zawiodły i nie jesteśmy przeczuleni żeby używać haseł, że to seks w rękawiczkach.
MagiaMagia
23 lutego 2023, 19:12"Nazbyt"
PACZEK100
23 lutego 2023, 10:01Daj sobie kilka dnia przerwy jeżeli potrzebujesz teraz spokoju i zaopiekowania. Mam nadzieję że bóle po zakładaniu spirali będą mniejsze i że @ jednak nie wystąpi. Zakupy bardzo fajne. A moja autobiografia? Hmm moje życie nie jest zbyt ciekawe alepasuja mi "syzyfowe prace"
Babok.Kukurydz!anka
23 lutego 2023, 10:27Nigdy nie rozumiałam czemu syzyf jest mężczyzna. Jego trudy to codzienność Polek przecież. Walka z wiatrakami.
Naturalna! (Redaktor)
23 lutego 2023, 08:12"Życie moja piękna katastrofa". W sumie taka książka już jest, ale bez zaimka "moja".
Babok.Kukurydz!anka
23 lutego 2023, 08:21Podoba mi się. 😜
Gramatyka
23 lutego 2023, 06:37Komentarz został usunięty